Dwa dni temu "Super Express" podał powody, dla których nasz kraj nie mógłby zaakceptować jej udziału w międzynarodowym przedsięwzięciu, którego celem jest upamiętnienie ofiar II wojny światowej. W skrócie: jej postać i kierowany przez nią związek nie gwarantują w najmniejszym stopniu ocalenia prawdy o tragedii wywołanej przez hitlerowskie Niemcy. Steinbach jest raczej zainteresowana takim zniekształcaniem historii, aby umniejszając winę nazistowskiej Rzeszy, eksponować krzywdy, jakich Niemcy doznali w wyniku wywołanej przez siebie najstraszniejszej z wojen.
Ma ona jednak swoich gorących zwolenników także w niemieckich mediach. "Frankfurter Allgemeine Zeitung" twierdzi na przykład, że Polacy, atakując jej udział w fundacji, politycznie ją zniesławili. Sama Steinbach stwierdziła z kolei, że przy okazji tego sporu "Polska trwoni swoją reputację". Jeśli ta pani próbuje nam doradzać w sprawie naszej reputacji, to jest to albo wyjątkowa bezczelność, albo wysoka niemiecka polityka.