Urzędnicy Lecha Kaczyńskiego wiedzieli, że lotnisko w Smoleńsku nie jest bezpieczne?

2017-01-16 14:58

Poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że zdaniem Sądu Okręgowego w Warszawie pracownicy kancelarii Lecha Kaczyńskiego – wbrew zapewnieniom niektórych z nich – wiedzieli, że lotnisko w Smoleńsku nie jest bezpieczne. Do zaniedbań miało też dojść w kancelarii Donalda Tuska.

Katastrofa smoleńska. Zdjęcia dotąd niepublikowane

i

Autor: Archiwum serwisu Zdjęcia z katastrofy smoleńskiej. Zdjęcia dotąd niepublikowane

"GW" dotarła do uzasadnienia wyroku wiceszefa BOR, gen. Pawła Bielawnego czyli jedynej do tej pory osoby, która poniosła odpowiedzialność karną za katastrofę smoleńską. Został on parę miesięcy temu skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu za niedopełnienie procedur bezpieczeństwa. W uzasadnieniu wyroku wskazano, że do zaniedbań przy okazji tragicznego lotu doszło ze strony zarówno urzędników Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, jak i premiera.

Według sądu (choć niektórzy pracownicy kancelarii Lecha Kaczyńskiego wielokrotnie temu zaprzeczali), posiadali oni wiedzę, że lądowanie w Smoleńsku nie będzie bezpieczne. Stan lotniska i braki jego wyposażenia miały być im znane, co przeczy słowom ówczesnego zastępcy Kancelarii Prezydenta RP a obecnie posła PiS Jacka Sasina, jakoby nie pamiętał o sygnałach, że lotnisko może być nieczynne.

 

 

W zeznaniach innych urzędników miały pojawić się słowa, że zdawali sobie sprawę z tego, że utrzymanie lotniska w Smoleńsku w gotowości do lądowania 10 kwietnia będzie trudne, a opcja lądowania w innym mieście (np. w Witebsku) była rozważana. Ostatecznie z pomysłu zrezygnowano z powodu odległości i fatalnego stanu dróg.

Zobacz także: PARANOJA! TVP usuwa znaczek WOŚP z kurtki posła Myrchy [KOMENTARZE]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki