Straszenie wyborców się opłaca
Strach to potężne narzędzie polityczne. Zwłaszcza dziś, gdy politycy mają ograniczony wpływ na rzeczywistość. Strachem po prostu łatwo grać i mobilizować dzięki niemu wyborców. A i czasy mamy takie, że powodów do lęku nie brakuje. Wbrew temu, co opowiadają nam politycy w tej kampanii, mieszkający w Polsce Ukraińcy nie są powodem do leków.
Politycy nie powstrzymają Putina, ale mogą zaszkodzić Ukraińcom
Trwająca za naszą granicą brutalna rosyjska wojna, imperialne ambicje Kremla, Trump paktujący z Putinem kosztem Ukrainy i Europy, ciągle rosnące koszty życia – to realne zagrożenia, które wielu Polakom spędzają sen z powiek. Ale granie strachem w tych sprawach jest o tyle niewygodne dla polskich polityków, że niewiele w tych sprawach mogą zrobić, by najpierw rozpętać wokół nich histerię, a potem kreować się na zbawców wystraszonych ludzi. Ale mieszkający w Polsce Ukraińcy to co innego. Można przedstawić ich jako Czarnego Luda, przez którego Polakom we własnym kraju żyje się źle i obiecać likwidację ich „przywilejów”.
By Ukraińcom nie żyło się w Polsce za dobrze
Waldemar Buda z PiS tropi luksusowe auta na ukraińskich blachach. Kandydat PiS Karol Nawrocki bredzi coś o tym, że „Ukraińcy sprawiają problemy w kolejkach do szpitali i do przychodni”. Sławomir Mentzen uderza w te same tony, twierdząc równie głupio, że Ukraińcy „zapychają kolejki do lekarzy” i o! zgrozo! „dostają refundowane leki”. W tyle nie zostaje Rafał Trzaskowski, który chce odbierać 800+ niepracującym Ukraińcom. „Ukraińcom nie powinno się żyć w Polsce lepiej niż Polakom” – podsumowuje tę ponadpartyjną histerię Nawrocki.
Czy Ukraińcy rzeczywiście żyją jak pączki w maśle kosztem Polaków? Przede wszystkim prawda jest taka, że nie mają żadnych specjalnych przywilejów. Nikt nie rozdaje im prezentów, których nie mieliby Polacy. Nie zabierają miejsca u lekarzy, nie zabierają miejsca polskim dzieciom w przedszkolach i szkołach. Nie żyją z polskiego socjalu (jakby w ogóle ktoś mógł z niego wyżyć!), bo zdecydowana większość ciężko pracuje, próbując wiązać koniec z końcem. A nie zawsze jest to łatwe, bo nierzadko w Polsce mieszkają samotne matki – lub wręcz babcie – z dziećmi, które muszą zająć się rodziną, zarobić pieniądze i utrzymać horrendalnie drogie wynajęte mieszkania.
Zamiast straszyć Ukraińcami, naprawcie państwo!
To jednak kandydatów na prezydenta nie interesuje. Wolą grać na lękach Polaków, którzy – i jest to autentyczna obawa – boją się, że w walce o ograniczone zasoby nie zawsze wydajnego polskiego państwa, przegrają z Ukraińcami. Zamiast jednak walczyć z niedostatkami państwa, tworzyć lepsze usługi publiczne, które będą odpowiadały na potrzeby Polaków, łatwiej kreślić wizję rozpieszczonych Ukraińców, którzy mają więcej niż urodzony nad Wisłą Polak. Można się więc spodziewać, że im dalej w kampanię i bliżej wyborów, podsycanie tego strachu będzie coraz bardziej treścią walki o Pałac Prezydencki.
Jest więc duża szansa, że Ukraińcy będą osobami LGBT tej kampanii. W 2020 r. to mniejszości seksualne stały się ofiarami nagonki zwłaszcza Andrzeja Dudy i jego sztabu. To przed nimi prezydent chciał nas bronić, bo uważał je nie za ludzi, ale niebezpieczną ideologię. Tym razem chętnych do postawienie pod pręgierzem innej mniejszości – tym razem narodowej – jest więcej, więc i pokusa, by ścigać się na antyukraińską histerię, będzie niestety większa.