W Kijowie i w całej Ukrainie od czwartku (noc 23 na 24 lutego) trwa rosyjska inwazja. Ci, którzy zdołali zorganizować transport, wyjechali, ci, którym nie udało się wyjechać z oblężonego kraju, szukają bezpiecznego schronienia. Mer Kijowa, Witalij Kliczko ogłosił w sobotę, 26 lutego, że kijowskie metro przestaje kursować, a jego wszystkie stacje zostają przekształcone w schrony. I właśnie w podziemiach metra, w piątkowy (25 lutego) wieczór na świat przyszła mała Mia. Krzyki 23-letniej kobiety ukrytej w schronie usłyszeli ukraińscy policjanci. Jak podaje "Daily Mail", jeden z nich, Mykola Shlapak relacjonował, że pomogli kobiecie odebrać poród, po czym wezwali karetkę. Świeżo upieczona mama wraz z maleństwem trafiły do szpitala. Podobno czują się dobrze.
CZYTAJ TAKŻE: Ukraina. Rosyjski pocisk trafił w blok mieszkalny w Kijowie! Kamera uchwyciła moment uderzenia [WIDEO, ZDJĘCIA]
Tej samej nocy w Kijowie urodziło się jeszcze jedno dziecko: przyszło na świat na terenie szpitala położniczego, jednak nie na oddziale. W wyniku bombardowania część lecznicy została zniszczona, trzeba było ewakuować się do piwnicy. "W warunkach, które nie są godne przyjścia na świat nowego życia, rozbrzmiał głos noworodka. To chłopiec!" - mówił lekarz, który odebrał poród.
CZYTAJ TAKŻE: To ona była ŻONĄ Putina. Mówiła: "Nie pił i nie bił, ale był wampirem". Dlaczego się rozwiedli?
Świat obiegły też nagranie oraz zdjęcia dwunastu noworodków z oddziału neonatologicznego Dniepropietrowskiego Obwodowego Szpitala Dziecięcego, które położne musiały wyjąć z inkubatorów, owinąć w koce i przenieść do schronów. "To jest oddział intensywnej terapii noworodków. W schronie przeciwbombowym. Wyobrażasz sobie? To jest nasza rzeczywistość” - komentował dr Denis Surkov, kierujący oddziałem.