Donald Tusk postanowił podzielić się z wyborcami wynikami nie opublikowanego nigdzie sondaży wewnętrznego. Położył nacisk na to, że stara się, by KO była jak najlepiej przygotowana do kampanii wyborczej.
- Moi współpracownicy mówili „Wiesz, mieliśmy nie publikować tych danych”. Stawałem naprawdę na głowie, żeby przygotować KO do wyborów profesjonalnie. Nie, żeby tak „jakoś to będzie”, tylko skoro oni są w jakimś sensie profesjonalni, nie w rządzeniu, ale na pewno w propagandzie tak, więc my też musimy być profesjonalni – mówił lider PO.
Jak podkreślał, postanowił skorzystać z profesjonalnych narzędzi badawczych, które mogą pomóc w podejmowaniu kolejnych korków w czasie trwania kampanii wyborczej.
- Staramy się bardzo ładnie korzystać z narzędzi badawczych więc poprosiłem, żeby przygotowano mi dane z ostatnich dni. My badamy to na bardzo dużej grupie. To są badania, których nie publikujemy więc one są prawdziwe. Nie organizowałbym, nie finansowałbym jak partia polityczna badań po to, żeby mnie ktoś okłamywał – stwierdził.
Donald Tusk podkreślał, ze wynik sondażu wewnętrznego został przygotowany w bardzo staranny sposób.
- Te wyniki pokazują bardzo wyraźnie, jak wielkie wyzwanie przed nami stoi, że szansa jest na wyciągnięcie ręki, ale nic nie jest rozstrzygnięte. W tych badaniach, i to jest średnia z grupy 1500 osób, trzydniowa, niezwykle profesjonalne i naprawdę rzetelne badania – przekonywał.
W końcu zdradził wyniki sondażu, który nieco różni się od tych, które można spotkać na co dzień w mediach.
- Oni mają 34,9, my mamy 32,8. Mi to nie wystarcza, wam też pewnie nie. To ciągle dwa proc. przewagi PiS-u nad KO. Pozostałe trzy partie, te, którą się liczą w rozgrywce, 9,7 ma Lewica, 9,5 ma Trzecia Droga, 9,3 ma Konfederacja czyli powiedzmy każda z nich ma, powiedzmy, po 10 proc. Nie jest źle – mówił polityk.
Po tym, jak ogłosił wyniki PiS-u i KO został nagrodzony gromkimi brawami. Jak widać, dla wyborców KO to ogromny sukces i nadzieja, że ostatecznie w wyborach przebiją wynik swoich największych rywali.