Jak czytamy w środowej "Gazecie Wyborczej", fragmenty opublikowane na łamach dziennika, pochodzą z listy, który Falenta napisał w lutym. List skierowany do prezesa Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego zaczyna się tak: - Od kilki lat ludzie z Pana politycznego obozu mamią mnie obietnicami pomocy, ułaskawienia i amnestii. Falenta dodaje, że ów ludzie tłumaczą, że jest ciężko, bo wszyscy się kłócą. Jak przyznaje w liście cytowanym przez "GW", nie che nagród: - Chcę żyć normalnie w normalnym kraju. (...) Pan jest jedynym, który może to sprawić. Ma Pan odwagę oraz odpowiednią władze do tego, aby mi pomóc - podkreśla biznesmen, który jak przypomnijmy, został skazany w 2017 roku prawomocnym wyrokiem za organizację nielegalnych podsłuchów najważniejszych osób w Polsce. Chodzi oczywiście o sprawę tzw. afery taśmowej.
W liście, którego fragmenty pokazała "GW" Falenta napisał, że zasłużył się dla wyborczego sukcesu PiS z 2015 oraz, że od lat tępił "liczne przykłady rozkradania majątku państwowego". W liście wyjaśnia też: - Gdy odkryłem proceder narywania przez kelnerów od początku przyszedłem z tymi informacjami, jeszcze przed aferą, do Pana byłego skarbnika Stanisława Kostrzewskiego, któremu jako pierwszego pokazałem pozyskane nagrania. O temacie Kostrzewskiego PISALIŚMY TUTAJ. W słowach skierowanych w liście do prezesa Kaczyńskiego, biznesmen obecnie przebywający w areszcie śledczym, napisał o wygranych przez PiS wyborach: - Dzięki Bogu, tak się stało! Wbrew temu, co wygasza opozycja, dla naszego kraju nastąpiła prawdziwa "dobra zmiana". Jestem dumnym, że mogłem przyłożyć do tego rękę - ciszył się Falenta. W liście napisał też, że jest mu przykro, bo liczył, iż sprawa. do jakiej się przyczynił zostanie mu zapamiętana, a po wygranych wyborach załatwiona niejako z urzędu.
Kilka dni temu Falenta został przywieziony do Polski, trafił do aresztu śledczego w Warszawie. W kwietniu został złapany w Walencji, gdzie uciekł, bo nie chciał trafić za kraty. Jest bowiem skazany na dwa i pół roku więzienia prawomocnym wyrokiem.
DOWIEDZ SIĘ: Falenta straszył nagraniem Kaczyńskiego
Głos w sprawie publikacji gazety i listu zabrała też nowa rzecznik PiS, Anita Czerwińska: - List M.Falenty opisany w dzisiejszej publikacji @gazeta_wyborcza wpłynął do biura Prezesa PiS. Listowi nie nadano dalszego biegu. Nie było żadnych podstaw, by odnosić się do jego kuriozalnej treści - skomentowała na Twitterze.