-„Super Express”: Jesteśmy na półmetku wakacji. Niedługo rozpocznie się kolejny rok szkolny i uczniowie wrócą do edukacji. Stacjonarnie?
Sławomir Broniarz: Na razie tego nie wiemy…
Wiele osób zadaje sobie jednak pytanie: kiedy uczniowie będą w końcu mogli zasiąść w ławkach szkolnych, bez konieczności nauki w trybie zdalnym?
Pani redaktor, bardzo bym chciał znać odpowiedź na pani pytanie, ale muszę przyznać wprost, że nie wiem, czy uczniowie powrócą do nauki stacjonarnej.
A powinni?
Zdecydowanie tak! Jednak to myślenie życzeniowe.
To znaczy?
To, że chciałbym, aby uczniowie wrócili do nauki w trybie stacjonarnym, nie oznacza, że tak się stanie. Kierując się doświadczeniem minionego czasu, mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że grono pedagogiczne, ale także uczniowie bardzo pragną powrócić do swoich szkół. Być może zdarzy się tak, że wrócimy do nauki w formie hybrydowej, a może na starych zasadach, czyli stacjonarnie. Pragnienie powrotu jest duże. Proszę mi wierzyć.
Podczas nauki zdalnej wielu uczniów nie miało dostępu do komputerów. Niektórzy nie mogli połączyć się na zajęcia z uwagi na słaby internet lub brak dostępu do sieci. Ucząc się w szkole, powyższe problemy samoistnie znikają. Być może jest to argument dla rządu, aby nie ogłaszać kontynuacji nauki „z domu”?
Ma pani rację. Nigdy nie będziemy w stanie porównać nauki zdalnej do stacjonarnej. Kiedy łączymy się przez internet, nie ma pewności, czy dociera do nas przekaz nauczyciela. Czasem przerywa połączenie. Nie wiem, czy uczeń, który przebywa na lekcji zdalnej jest w stanie skupić się i rozumie wszystko, co mówi nauczyciel. Problemów, z którymi mierzyliśmy się w toku epidemii było wiele. Mógłbym napisać o nich esej. Dlatego raz jeszcze powtórzę: chcemy wrócić do nauki w trybie stacjonarnym.
Pracownicy oświaty narzekali, że rząd podejmując decyzje dotyczące edukacji, nie informował osób zainteresowanych, co się wydarzy. Nauczyciele twierdzą, że decyzje podejmowane przez polityków były ogłaszane za późno, podczas konferencji, co powodowało spore zamieszanie. Tym razem też tak będzie? W kontekście 1 września.
Faktycznie. Wystarczy spojrzeć na marcowe konferencje, na których premier mówił o zamykaniu szkoły. Podejmowane wówczas decyzje były ogłaszane z dnia na dzień. Konferencja odbywała się w piątek, aby już w poniedziałek zostały wdrożone rozporządzenia rządu. Tak się nie da. Konferencje były w tamtym czasie pełne deklaracji politycznych. Wychodził Mateusz Morawiecki, mówił kilka słów i słowo stawało się ciałem. To niedorzeczne. Rozporządzenie nie jest źródłem prawa! W dalszym ciągu tak jest. Jednak życzę wszystkim pracownikom oświaty, aby kolejne decyzje dotyczące tej sfery były podejmowane wcześniej. Chciałbym, aby rządzący przekazywali wytyczne w oparciu o konsultacje z nauczycielami. Nie da się przygotować szkoły do wielkich zmian w ciągu dwóch dni. Placówki edukacyjne to miejsca, w których uczniowie nie tylko się uczą, ale także spędzają swój czas. Dlatego mam nadzieję, że nie dojdzie do chaosu tak, jak rok temu.
Rozmawiała Sandra Skibniewska