Doprowadzenie Stefana W. do prokuratury

i

Autor: Marcin Gadomski/Super Express Doprowadzenie Stefana W. do prokuratury

Zabójca Adamowicza miał zaburzenia psychiczne. Dlaczego nie trafił do zakładu zamkniętego?

2019-01-16 6:00

Morderca Pawła Adamowicza (†53 l.) usłyszał zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Grozi mu dożywocie. Zastępca prokuratora generalnego Krzysztof Sierak (53 l.) ujawnił jednak, że są wątpliwości co do poczytalności Stefana W. (27 l.). O schizofrenii paranoidalnej, którą stwierdzono u mężczyzny, wiadomo co najmniej od 2016 roku. Dlaczego taki człowiek wyszedł na wolność? Z więzienia powinien trafić do placówki dla szczególnie niebezpiecznych przestępców.

Wiadomo, że mężczyzna nie przyznał się do winy. – Kontakt z podejrzanym jest dość utrudniony – przekazał mec. Damian Konieczny, adwokat Stefana W. W ciągu najbliższych dni ma być przebadany przez biegłych psychologów i psychiatrów.

Jak nieoficjalnie dowiedział się „Super Express”, nożownik był leczony w Poradni Zdrowia Psychicznego, jednak przestał chodzić na terapię. Stwierdzono u niego zaburzenia zachowania i emocji oraz specyficzne zaburzenia rozwoju. Matka charakteryzowała go jako „niedojrzałego emocjonalnie”. Wiadomo, że lubił brutalne gry komputerowe. – Od zawsze miał nierówno pod sufitem – opowiadał znajomy W., cytowany przez „Dziennik Bałtycki”.

W 2014 roku, po tym jak bandzior usłyszał wyroki (łącznie 5,5 roku – red.) za cztery napady na gdańskie banki, uznano go za więźnia niebezpiecznego. Kiedy odbywał karę w Malborku, stan jego zdrowia psychicznego uległ znaczącemu pogorszeniu. Trafił na Oddział Psychiatrii Sądowej Aresztu Śledczego w Szczecinie. Tam specjaliści postawili też diagnozę: – W orzeczeniu stwierdzono schizofrenię paranoidalną. Stefan opowiadał, że jest agentem służb specjalnych – twierdzi nasze źródło.

Z naszych ustaleń wynika, że nożownik był leczony farmakologicznie. Odnotowano nawet poprawę, bo mężczyzna został skierowany na leczenie ambulatoryjne. I chociaż odmówił przyjmowania leków, pozostawał w dobrym stanie psychicznym. – W chwili ataku na Adamowicza musiał być poczytalny. Choroba nie mogła wrócić tak szybko – opowiada jeden z naszych informatorów.

Prof. Piotr Kruszyński (74 l.), karnista, jest pewien, że zabójca mógł zostać odesłany do placówki dla szczególnie niebezpiecznych przestępców, takiej jak ta w Gostyninie: – Nawet gdyby osadzony nie podlegał terapii, to na podstawie decyzji lekarza (w trybie ustawy psychiatrycznej – red.) można było zwrócić się o czasowe umieszczenie więźnia w zakładzie zamkniętym – mówi nam.

Dlaczego Stefan W. nie trafił do placówki zamkniętej? Zapytaliśmy o to płk Bogumiłę Skorną, szefową szczecińskiego aresztu. Nie zgodziła się na rozmowę. Odpowiedź miała nam dać gdańska prokuratura, ale prokurator Grażyna Wawryniuk nie znalazła dla nas wczoraj żadnych informacji w sprawie.