Robert Tyszkiewicz

i

Autor: MICHAL KOSC/REPORTER Robert Tyszkiewicz

Tyszkiewicz: Przecież Grzegorz promuje młode wilki!

2017-02-07 6:00

Robert Tyszkiewicz, poseł PO i przyjaciel Grzegorza Schetyny w rozmowie z "SE" o tym, czy w jego partii trwa wycinanie młodych działaczy:

"Super Express": - Młode wilki ujarzmione, ich kły stępione - oznajmił przewodniczący Grzegorz Schetyna w telewizyjnym studiu. Czy to już koniec tej frakcji w Platformie Obywatelskiej?

Robert Tyszkiewicz: - Rzekomy konflikt między przewodniczącym Grzegorzem Schetyną a młodymi posłami w partii tak naprawdę nigdy nie miał miejsca. To plotka stworzona na użytek mediów. I tak należy ją traktować.

- Czyli młodzi gniewni posłowie nie będą "czyszczeni", wyrzucani z partii?

- Ależ wręcz przeciwnie! Grzegorz szanuje i promuje młodych posłów. Jak ktoś naprawdę wierzy w rzekomy konflikt, to niech zobaczy skład naszego gabinetu cieni. Jest w nim wielu młodych posłów, przez media przedstawianych jako przedstawicieli tej frakcji młodych wilków. Naprawdę ten konflikt to fakty medialne, Grzegorz w istocie młode wilki promuje. A więc żadnego sporu nie ma.

- Ale konflikt wewnątrz partii dotyczyć miał tego, że gdy doszło do wielkiego protestu, wy ten protest przegraliście, zeszliście z posterunku. Młode wilki miały o to żal do Grzegorza Schetyny. Czy przewodniczący popełnił tu błąd?

- Chodzi o grudniowy protest w Sejmie? Żadnego błędu nie było. Po pierwsze - zeszliśmy z barykady jako ostatni. Po drugie - zeszliśmy w momencie, gdy osiągnęliśmy efekt, media znów mogą być w parlamencie, partia rządząca się cofnęła. O porażce nie może być mowy!

- Z sondaży wynika, że na grudniowym konflikcie najwięcej skorzystał PiS.

- Przede wszystkim dziennikarze wrócili do Sejmu. Nie są zamknięci w małej salce, gdzie chciał ich wysłać marszałek Kuchciński, mogą w pełni relacjonować przebieg obrad. To wielki sukces protestu opozycji. Nie jest to sukces jedyny. PiS jednak nie wrócił do Sali Kolumnowej. A przedstawiciele tej partii odgrażali się, że będą tam przenoszone obrady. Nie stało się tak, to też sukces naszego protestu. Udowodniliśmy, że dla łamania prawa, niszczenia demokracji nie będzie naszej zgody. I jak powiedziałem - protest zakończyliśmy dopiero wtedy, gdy wiedzieliśmy, że dziennikarze wrócą do parlamentu. Trudno więc mówić o kapitulacji czy zejściu z posterunku. Podjęliśmy protest w słusznej sprawie, moim zdaniem okazał się on skuteczny. I partia rządząca dziesięć razy zastanowi się, zanim podejmie kolejną próbę zamachu na podstawowe prawa i wolności obywatelskie. A podziału w PO nie było i nie ma, jest on jedynie w informacjach i plotkach podawanych przez media.

Zobacz także: Dr Marek Migalski: Odpowiedź w głowie Kaczyńskiego