Wszystkie ustalone warunki można wyrzucić do kosza. Co za tym idzie, brexit będzie twardy.
12 kwietnia o godz. 23:00 czasu lokalnego Wielka Brytania nieodwołalnie opuści Unię. Za przyjęciem umowy Theresy May z Brukselą głosowało 286 członków Izby Gmin, 344 było przeciw. Nie pierwszy raz ta umowa przepadła w brytyjskim parlamencie, ale tym razem już ostatecznie.
Theresa May miała kilka mocnych argumentów, mających wzbudzić w parlamentarzystach chęć do przyjęcia dokumentu lub przynajmniej złagodzić ich nieprzejednaną, demonstrowaną głośno niechęć. Jednym z tych argumentów była zapowiedź podania się do dymisji, innym groźba opóźnienia się brexitu nawet o kilka lat, na skutek nieprzyjęcia umowy. Wszystko na nic. Parlamentarzyści już trzeci raz stanowczo powiedzieli nie, mimo że temperatura dyskusji przed głosowaniem była bardzo wysoka i laikom mogło się wydawać, że nic nie jest jeszcze przesądzone.
Przyspieszone wybory?
Szef Partii Pracy Jeremy Corbyn wykorzystał patową sytuację po głosowaniu aby głośno lobbować za rozpisaniem przyspieszonych wyborów powszechnych, w których mógłby liczyć na stanowisko po spektakularnej klapie wysiłków May.
Wynik głosowania nie był niespodzianką. Dziennikarze, którzy od rana typowali, kto z posłów będzie za, a kto przeciw, nie pozostawiali złudzeń, twierdząc, że lada moment brytyjsko-brukselski deal pójdzie na przemiał.
Twardy brexit
Co tak zwany twardy brexit oznacza dla Wielkiej Brytanii i całej Europy? - to pozostaje w sferze domysłów politologów, mających tu ogromne pole do popisu, ale nie mających żadnych przykładów z przeszłości, mogących potwierdzić ich przewidywania. W Europie nie zdarzyło się dotąd nic podobnego i ta niepewność udziela się obywatelom Wielkiej Brytanii, ale i ludziom, którzy, tak jak wielu Polaków, skorzystało z możliwości, które dawała opuszczana właśnie wspólnota.