Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: PO-PiS-owa grupa rekonstrukcyjna

2018-02-16 3:00

Nie może być normalnie w kraju, który ciągle podróżuje w czasie. Przez całe lata 90. żyliśmy w kraju wiecznego jutra. Ówczesna nędza codzienności miała być tylko chwilową niedogodnością w drodze ku świetlanej przyszłości. A wszyscy ci, których transformacja ustrojowa zepchnęła na społeczny margines, mieli pogodzić się z tym, że poświęcają się dla dobra następnych pokoleń.

Kiedy już trochę zbliżyliśmy się do tego projektowanego jutra, nagle polską politykę zmonopolizował PO-PiS z jego wiecznymi rodzinnymi awanturami w gronie postsolidarnościowych elit o to, kto był w PRL po stronie opozycji, a kto maszerował w ZOMO; kto obalił komunizm, a kto go utrwala; kto był bohaterem, a kto zdrajcą. Jednym słowem z wiecznego jutra przenieśliśmy się do wiecznego wczoraj. A im dłużej platformerskie i pisowskie plemiona się kłóciły, tym bardziej pogrążaliśmy się w odległej przeszłości.

Sfrustrowana długimi rządami PO pisowska prawica zaczęła coraz bardziej wierzyć w to, że u władzy mamy komunę-bis, a jej medialne zaplecze ogłosiło, że schodzi do podziemia, od teraz będzie publikować w drugim obiegu i wreszcie snuło plany Majdanu w Warszawie. Kiedy role się odwróciły - PiS przejął rządy, a PO stała się opozycją - tę wariacką narrację z całym dobrodziejstwem inwentarza przejęli sfrustrowani liberałowie. Od 2015 r. słuchamy więc, że wróciliśmy do PRL, Kaczyński to Gomułka, a niedawny bożek opozycji Mateusz Kijowski wybrał działalność podziemną.

W takim klimacie doszło w środę do zatrzymania bohatera z czasów Solidarności, Władysława Frasyniuka, który nie stawiał się na wezwania prokuratury w związku z jego zachowaniem w czasie antyrządowych protestów. Politycy opozycji i ich medialni kibole od razu orzekli, że Jaruzelski wrócił, powiało stalinizmem i miejscami odosobnienia, a w ogóle to mamy w Polsce totalitaryzm. Rozhisteryzowanych komentatorów nie uspokoiły nawet wypowiedzi samego Frasyniuka, który stwierdził, że nie da się tego zatrzymania porównać z jego przykrymi przygodami z władzą ludową. Jasne, że tęsknota za czasami komunizmu to nie tylko polska specyfika. Na Bałkanach od lat dobrze trzyma się jugonostalgia, w Niemczech ostalgia, a w Rosji odradza się żal po radzieckim raju utraconym. Jednak wszędzie tam tęsknią głównie za swoją nieskomplikowaną młodością, smakami tamtych dżemów i wędlin oraz piosenkami ówczesnych gwiazd estrady. Tylko u nas jednak istnieją grupy rekonstrukcyjne odtwarzające walkę z komunistyczną opresją. Jakby całe to PO-PiS-owe towarzystwo zapomniało, że komunę już dawno obalono.