Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: Na co może liczyć partia Razem?

2015-10-21 18:37

Na ostatniej prostej kampanii z medialnego niebytu wypłynęła lewicowa partia Razem. Dzięki chwalonemu występowi we wtorkowej debacie jej przedstawiciela, Adriana Zandberga, mówią o niej dziennikarze, Google notuje wzmożone zainteresowanie, a strona internetowa ugrupowania nie wytrzymała ruchu. Czy będzie to czarny koń tych wyborów?

Choć partia Razem istnieje od niedawna – założona w maju, zarejestrowana w lipcu – osiągnęła ogromny sukces już tym, że udało się jej zebrać podpisy pod listami i zarejestrować je w całym kraju. Udało się to głównie dzięki zainteresowaniu ideowych lewicowców, którzy promowali ją na portalach społecznościowych. Do wtorku rzadko jednak była obecna w mediach. Działacze Razem żalili się nawet, że we wrześniu telewizje poświęciły jej raptem 8 sekund czasu antenowego. I rzeczywiście, to sytuacja dziwna, że jakiś komitet wyborczy był tak przez media ignorowany.

We współczesnej polityce, trochę jak w showbiznesie, trzeba mieć dobry strzał, żeby nagle do świadomości ludzi się przebić. I to się Razem udało we wtorek. Do bólu rzeczowy i przekonujący Zandberg, wyróżniał się na tle albo krzykliwych, albo nudnych interlokutorów. Słusznie okrzyknięto go zwycięzcą tego starcia. Największym zwycięstwem jest chyba jednak to, że w końcu udało się partii Razem w oczach opinii publicznej zaistnieć. Co dalej?

Trudno dziś wróżyć, nie mając pod ręką żadnych sondaży. Na pewno, Razem ma głosy młodych, ideowych lewicowców, którzy zupełnie nie wierzą SLD i okolice w ich nowym wcieleniu w postaci Zjednoczonej Lewicy. To może zdyscyplinowana i zdeterminowana, ale jednak niezbyt liczna grupa wyborców. Razem może mieć nadzieję, że wielu Polaków, którzy zmęczeni są już jałowym sporem między PO i PiS, zechce zagłosować właśnie na nią. Argumenty mają po swojej stronie. To konsekwentny program gospodarczy, oparty na solidnych socjaldemokratycznych zasadach. Wierze w państwo, przekonaniu, że pracownicy zasługują na wyższe pensje, normalne umowy o pracę i lepszą ochronę przed pracodawcami. Działacze Razem podkreślają też potrzebę usprawnienia funkcjonowania publicznej służby zdrowia, broniąc jej jednocześnie przed rynkowymi mechanizmami, które mogą wykluczyć wielu z dobrej opieki zdrowotnej. Dla sceptyków, którzy uważają, że lewica to czyste rozdawnictwo pieniędzy i gotowa recepta na kryzys finansów publicznych, mają obliczenia Centrum Analiz Ekonomicznych, które wskazują, że ich pomysły na podatki (uzależnienie ich od zarobków, uszczelnienie systemu CIT i VAT) zrównoważą wydatki. Ze wszystkich badanych partii, ich propozycje są najmniej kosztowne – to ok. 10 mld zł.

Problemem Razem może być to, co jest generalnie problemem środowisk lewicowych w Polsce. Przede wszystkim, 25 lat funkcjonowania liberalizmu gospodarczego i wbijania go ludziom do głowy, sprawiło, że Polacy wierzą w niskie podatki i minimalne państwo. Lewicy nadal trudno przekonująco wytłumaczyć, że podatki są dobre i finansuje takie publiczne usługi, jak edukacja, służba zdrowia, straż pożarna czy policja. Razem ma również ten problem, że polska polityka jest nadal głęboko zanurzona w sporach światopoglądowych i symbolicznych, które zastępują programy wyborcze zajmujące się realnymi problemami ludzi – bezrobociem, warunkami pracy, niskimi pensjami, opieką zdrowotną. Razem w wojny kulturowe z założenia nie wchodzi. Jak wynika z badań socjologów, wielu młodych uważa, że ich problemy nie są natury ekonomicznej, ale symbolicznej właśnie i zamiast buntować się przeciwko swojej kiepskiej przecież sytuacji materialnej wolą swój czas poświęcać przywracaniu pamięci o żołnierzach wyklętych czy walce z komuną. Na pewno we wtorek Zandbergowi udało się jedno – wyszedł poza akademicki język lewicy i przemówił w miarę prostym i zrozumiałem dla większości ludzi językiem.

Może się jednak okazać, że zainteresowanie Razem przyszło zbyt późno i przez kilka dni, które pozostały do wyborów, nie uda im się dotrzeć do tak dużej grupy wyborców, by znaleźć się parlamencie. Najbardziej realnym z optymistycznych dla Razem scenariuszy wydaje się zdobycie 3 proc. poparcia, które zagwarantuje finansowanie tej partii z budżetu, bez którego ciężko się w polityce wybić na bycie partią parlamentarną. Być może Razem będzie musiała na swój czas poczekać do następnych wyborów parlamentarnych. Ale kto wie, może wszystkich to lewicowe ugrupowanie zaskoczy i już w tym roku jej działacze zasiądą w poselskich ławach. Różne cuda już w polityce widzieliśmy, a przy takim rozchwianiu polskiej sceny politycznej wcale nie musi być to scenariuszem rodem z political-fiction.