Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak komentuje: Referendum nie będzie. I dobrze

2018-07-27 5:00

PiS postanowił utopić pomysł Andrzeja Dudy ws. referendum konstytucyjnego. Można się spierać, co kierowało Nowogrodzką – chęć utarcia nosa prezydentowi czy swoisty teatr, który do spółki z dużym pałacem odegrali przed nami rządzący, by uratować głowę państwa przed kompromitacją. Jedno jest jednak pewne: to, że się ono nie odbędzie, jest korzyścią, a nie stratą.

Prezydencki minister Paweł Mucha apelował w Senacie, żeby członkowie „izby zadumy” nie bali się demokracji i głosu narodu. Grzmiał też Paweł Kukiz, który stwierdził, że „antyobywatelska burżuazja” głosowała „przeciw zwykłym ludziom. Przeciw wolności i demokracji”. Bawi mnie to przekonanie, że referendum to najczystsza z możliwych form demokracji. Praktyka pokazuje bowiem, że nie tylko dla demokracji nie jest niczym dobrym, ale wręcz niemal zawsze okazuje się dla niej ryzykowne i po prostu zgubne. Powstało na ten temat wiele sążnistych prac politologicznych wybitnych badaczy, które tłumaczą, czemu tak się dzieje.

Przede wszystkich uczestnik referendum staje przed zdaniem udzielenia prostej odpowiedzi tak lub nie na często skomplikowane tematy i nie jest w stanie racjonalnie ocenić skutków swoich decyzji. Skoro nawet eksperci mają z tym problem, czemu miałby poradzić sobie z nim zwykły obywatel? Jak wskazują badacze, obywatele nie podążają za swoimi intuicjami, ale najczęściej zdają się na zdanie „autorytetów”, którym ufają. Jeśli lubisz rząd, który referendum rozpisuje, popierasz je, jeśli tym rządem się brzydzisz, nie bierzesz pod uwagę wszelkich za i przeciw, ale głosujesz przeciwko niemu. Jednym słowem referendum dotyczące ważnych spraw wagi państwowej kończy się jako plebiscyt popularności polityków. Tak było m.in. w referendum w sprawie brexitu czy niezauważonym niemal w Polsce referendum na temat zawarcia pokoju w wojnie domowej w Kolumbii. W południowoamerykańskim kraju dodatkowo czynnikiem okazała się pogoda. Im wyższa stawka referendum, tym częściej działa ta logika – mówią naukowcy.

Co więcej, referenda zamiast decydować o ważnych dla państwa sprawach, stają się po prostu przyklepaniem decyzji, które politycy już wcześniej podjęli. Czasami może to być dobre – jak w wypadku wejścia Polski do UE – czasami katastrofą jak brexit. Referendum Andrzeja Dudy spełnia wszystkie wyżej wymienione zmienne. I czy ma to coś wspólnego z czystą demokracją? Niewiele. Dobrze więc, że idea rzucona przez prezydenta umarła śmiercią naturalną.