Pomijam już właścicieli stacji benzynowych, którzy na mocy nowego prawa będą wyłączeni z zakazu i powoli przebranżawiają się na małe supermarkety, w których sprzedaż paliwa będzie drobną częścią ich biznesu. Gorzej, że coraz częściej słyszymy, iż pracownicy sieci handlowych mogą być zmuszani do pracy w sobotnie noce i poniedziałkowe wczesne poranki. Nowe przepisy tego nie przewidziały, tym samym dając pracodawcom pole do popisu. Przez lata pozwalaliśmy im jako państwo na różne niegodziwości wobec pracowników, pozwalaliśmy na brak szacunku wobec nich i wygląda na to, że nie zamierzają się z tego wyleczyć. Zamiast więc postulować dalsze ograniczenia dla pracy w niedziele, powinniśmy przede wszystkim zadbać, by w obliczu nowych przepisów praca była szanowana, pracownicy traktowani uczciwie, a pracodawcy przestali w końcu cwaniakować.
Co więcej, jest obawa, że nowe postulaty Solidarności sprawią, iż w najbliższym czasie dyskusje o rynku pracy będą się skupiać na drugorzędnej w gruncie rzeczy sprawie dla polskich pracowników. Lepiej by było, gdyby głośniej wybrzmiewały jednak postulaty walki z patologiami polskiej pracy - głodowymi zarobkami i nieuczciwym traktowaniem pracowników. Wystarczy rzut oka na statystyki, żeby zrozumieć dramat pracowników.
Mediana zarobków w Polsce (czyli kwota dzieląca pracowników na pół - zarabiających poniżej i powyżej tej kwoty) to marne 2500 zł na rękę. Z najnowszych danych GUS wynika też, że najczęściej otrzymywaną wypłatą jest 1500 zł netto - to de facto pensja minimalna. Z tego wszystko bierze się z kolei zjawisko biednych pracujących, czyli ludzi, którzy co prawda mają zajęcie, ale zarabiają na tyle mało, że nie mogą zaspokoić swoich podstawowych potrzeb życiowych i społecznych. Z ostatnich dostępnych analiz wynika, że biednym pracującym jest co siódmy polski pracownik. Wraz z wprowadzeniem minimalnej pensji godzinowej ten problem zapewne się zmniejszył, ale nie zniknął. Tak samo jak plaga umów śmieciowych, na których według szacunków pracuje nawet 1/3 Polaków. W dużej mierze młodych. Jednym słowem dramat goni dramat. Kibicując więc Solidarności w jej walce o wolne niedziele, warto przypomnieć o priorytetach w walce o godną pracę.