Tadeusz Płużański: Węgier potrafi

2012-09-15 4:00

Stało się coś niezwykłego. Właściwie nowy Cud nad Wisłą. Po 23 latach wolnej okrągłostołowej Polski prokuratura - w przypadku innych przestępców nierychliwa - aresztowała Kiszczaka. Niezależnie od wyroku, jaki wyda niezawisły od wszelakich nacisków sąd, to symboliczne zadośćuczynienie dla jego ofiar. Zło zostało nazwane złem. Zbrodnia - zbrodnią.

Tadeusz Płużański

i

Autor: Archiwum serwisu

Były szef MSW zostanie osądzony, mimo że chodzi w gaciach po swoim ogródku - jak pokazaliśmy nie tak dawno w "Super Expressie". A przecież z wysokiej resortowej emerytury stać go na ubranie... Ale sprawa jest poważniejsza. Kiszczak dostał konkretne zarzuty. Jest winny komunistycznych represji, a nawet zbrodni. I najpoważniejszy: rozkaz strzelania do robotników w grudniu 1981 r. W kopalni "Wujek" zginęło dziewięciu górników, a w "Manifeście Lipcowym" ciężko rannych zostało 25. I pewne jest, że sowiecki generał już się nie wywinie. Dożywocie oznacza, że zgnije w więzieniu.

To wszystko dzieje się mimo protestów postępowej prasy. W jednym szeregu, jak w pochodzie pierwszomajowym, stanęły "Wyborcza", "Polityka" i "Newsweek". Z tyłu przystawki w postaci "Krytyki Politycznej" czy dawno zwiędłego organu urbanowego. To niemoralne, przecież nasz bohater, mąż stanu taki stary i schorowany - starają się ujadać. Pozwólcie mu spokojnie podlewać kwiatki. Spieszmy się kochać utrwalaczy, tak szybko odchodzą. Dość "grzebania w życiorysach", "rozdrapywania ran z przeszłości". To już dawno przedawnione. Idźmy ku nowemu, jeszcze lepszemu światu.

I koronny "argument" postępowców: przecież szef Kiszczaka - Jaruzelski jest na wolności. Przyjmuje - w ukradzionej willi - Lecha Wałęsę. Ostatnio był widziany w centrum Warszawy, w Pałacu Namiestnikowskim... Ale Temidzie III RP politycy niestraszni. Jest zdeterminowana, aby ścigać zbrodniarzy. Czyli wsadzą też "mniejsze zło". Bo staruszek Jaruzelski był oberprzywódcą zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym. Capo di tutti capi usłużnych Kremlowi polskich komunistów. Przecież to zbrodniarze na równi z Niemcami.

Czy to się dzieje naprawdę? Czy wreszcie dostaliśmy zielone światło, aby napiętnować i osądzić łajdaków? Nie, to tylko sen. Sen o Polsce prawej i sprawiedliwej. Bo to wszystko dzieje się, ale nie u nas, tylko u sąsiadów. Węgierska policja zatrzymała właśnie 90-letniego Belę Biszku, czerwonego ministra spraw wewnętrznych w latach 1956-1962. Nadzorował pokazowe procesy, w których zapadły wyroki śmierci. Wydał zgodę na otwarcie ognia do uczestników dwóch demonstracji - w Budapeszcie i Salgótarján. W tym ostatnim mieście zginęło ok. 130 osób. Za te masakry, traktowane jako zbrodnia wojenna, grozi mu dożywocie. Prokuratura będzie ścigała innych członków węgierskiego reżimu komunistycznego. Tak jest na Węgrzech. A w Polsce?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki