Tadeusz Płużański: Narodowa katastrofa

2011-08-06 14:00

12 sierpnia 1944 r. Józef Stalin nazwał Powstanie Warszawskie "bezsensowną i przerażającą awanturą". W 1951 r. czołowy komunistyczny ideolog Roman Werfel napisał: "Komenda Główna AK i cały obóz reakcyjny robiły, co mogły, aby paraliżować walkę narodu polskiego, walkę polskich mas ludowych przeciwko najazdowi hitlerowskiemu. (...) Bór, Mikołajczyk, Sosnkowski i Pużak proklamowali powstanie w Warszawie w chwili, gdy Armia Radziecka nie mogła udzielić mu pomocy".

W 2011 r. Radosław Sikorski uczcił 67. rocznicę Godziny "W", wpisując się na Twitterze: to była "narodowa katastrofa", i odwołując do "przeciwników kultu sprawców Powstania Warszawskiego". Wpisał się w Adama Michnika i Michała Cichego, którzy na 50. rocznicę zrywu wysmażyli paszkwil o Powstańcach mordujących Żydów. I choć szefa MSZ "potępił" prezydent RP: "nie mam nic przeciwko dyskusji na temat Powstania, ale ważne jest, jak i kiedy", a wstrzemięźliwość wyjątkowo zachowali posłowie Kutz i Niesiołowski, to poparł go Janusz Palikot. Poparł go też pewien farbowany redaktor, pisząc o odwiecznej polskiej skazie: "cierpiętnictwie lubiącym się przebierać za patriotyzm" i nazywając Polaków "nadwiślańską ludnością" (rosyjski zaborca kpił z "Priwislinskiego kraju").

Poparła też, a jakże, "Gazeta Wyborcza". "Nie można mówić o Powstaniu bez podnoszenia dyskusji o słuszności podjętych decyzji, o zniszczeniu Warszawy i śmierci tak wielu ludzi" - zawyrokował Seweryn Blumsztajn. A ponieważ Powstania - jedynie jako dramatu i katastrofy - nie pokazują rekonstrukcje historyczne, redaktor z Czerskiej chce ich zakazać. Pozwala odtwarzać jedynie wydarzenia z zamierzchłej przeszłości - np. Grunwald. Z czasów bardziej współczesnych wyjątek robi dla obozu koncentracyjnego z klocków LEGO czy płonącej stodoły w Jedwabnem. Ale dla niego to nie rekonstrukcje, tylko "wydarzenia ideowo-artystyczne", które nie "obrażają ludzi, którzy wtedy zginęli". Zdaniem Blumsztajna obrażają członkowie Grupy Historycznej "Zgrupowanie Radosław", kontynuatorzy powstańczej jednostki o tej samej nazwie i jej dowódcy, płk. Jana Mazurkiewicza "Radosława". Przeczytajmy, dlaczego obrażają. Bo na ważne rocznice zakładają zabawne mundury! Trudno o większy absurd.

Blumsztajn nie zostawia też suchej nitki na kombatantach, bo ci są "nachalni" - chcą upamiętniać swoich towarzyszy broni. Są jednak tacy - cieszy się autor - którzy nie ulegają temu "szantażowi". Np. przedszkolaki, bo na patrona skweru na warszawskim Grochowie wybrały Berka, wbrew "nachalnym" staruszkom, którzy chcieli nazwy "jakiegoś batalionu AK".

"Żal patrzeć, jak pamięć o Powstańcach na drobne rozmieniają rekonstruktorzy" - Blumsztajnowi wtórował jego redakcyjny kolega Grzegorz Lisicki. Ten przyczepił się do pikiety w obronie nazwy ronda "Radosława", któremu władze chcą przywrócić starą nazwę "Babka". Akcja była oczywiście "błazeńska". Autor wykrył też antypolską prowokację: w rocznicę Powstania rekonstruktorzy strzelali ślepakami z karabinów - takich samych, jakimi Niemcy zamordowali 50 tys. mieszkańców Woli! Szkoda, że Lisicki nie podał innego przykładu - że "Radosławiaków" można zobaczyć w teledysku szwedzkiej grupy Sabaton "Uprising" ("Powstanie"), też pokazującym masakrę na Woli.

Ale cel jest inny - wmówić rekonstruktorom błazenadę i obrazoburstwo. Bo dla Lisickiego - tak jak dla Blumsztajna - oni są nie tylko zabawni, ale też groźni. Bo w grupie rekonstrukcyjnej prócz dorosłych są dzieci, które wzorują się na najmłodszych uczestnikach Powstania - "Zawiszakach". O, tego już za wiele! Przekazywać kolejnym pokoleniom tradycje i pamięć! Skandal na Czerskiej.

"Wyborczą" w jej dziele wspierają kombatanci. Ale najczęściej ci ze stworzonego przez Jaruzelskiego Związku Powstańców Warszawskich. A "Radosławiaków" "pogrąża" to, że co roku organizują "Katyński Marsz Cieni" - przejmujące upamiętnienie polskich oficerów zamordowanych na nieludzkiej ziemi. Ostatnio ich przemarsz zaczęły blokować władze Warszawy. Z tej samej Platformy, co szef MSZ.

"Ci ludzie nie rozumieją istoty naszych postaw patriotycznych i trudu wybijania się na niepodległość na przestrzeni wieków" - ocenił na łamach "Super Expressu" prezes Światowego Związku Żołnierzy AK Stanisław Oleksiak, partyzant z Kresów, więzień stalinizmu. I to jest prawdziwa narodowa katastrofa.