Tadeusz Płużański

i

Autor: Super Express

Tadeusz Płużański: Zapomniane powstanie

2019-07-27 5:00

I nie będzie to rzecz o Powstaniu Warszawskim. Mamy inną rocznicę – całkiem zapomnianą. Otóż 20 lipca 1941 r. Heinrich Himmler rozkazał utworzenie tu Niemieckiego Okręgu Osiedleńczego. Zresztą Zamojszczyzna od początku okupacji szczęścia nie mała. Niemcy zaczęli od zbrodni na inteligencji (akcja „AB”), potem przyszedł czas na Żydów.

Pierwsze wysiedlenie 2 tys. polskich chłopów z sześciu wsi przeprowadzili w listopadzie 1941 r. Rok później akcja nabrała zbrodniczego rozmachu w ramach Generalnego Planu Wschodniego. O co chodziło? O stworzenie niemieckiego pasa wzdłuż ówczesnej granicy III Rzeszy ze Związkiem Sowieckim i bazy wypadowej dla germanizacji Ukrainy i Białorusi. I oczywiście o likwidację polskości oraz zwiększanie „przestrzeni życiowej dla rasy panów”.

Polacy po segregacji byli wywożeni na przymusowe roboty, częściej do obozów koncentracyjnych, lub mordowani. Dzieci zabierano rodzinom do germanizacji. Na ich miejsce okupant sprowadzał volksdeutschów z Besarabii lub kolonistów ukraińskich.

Polacy oczywiście stawili opór. Kolejarze informowali o transportach śmierci do Auschwitz, Majdanka, specjalnego obozu koncentracyjnego dla dzieci w Łodzi. Na trasie przejazdu mieszkańcy z narażeniem życia wykupywali małoletnie ofiary. Opór przybrał charakter masowy i zbrojny. Polegał na samoobronie, przeciwdziałaniu ekspedycjom wysiedlającym. Wielka rola w tym komendanta głównego Batalionów Chłopskich Franciszka Kamińskiego. Partyzanci różnych formacji skutecznie walczyli z kolonizatorami, paląc zasiedlone przez nich wsie i uwalniając represjonowanych Polaków.

1 lutego 1943 r. Polacy stoczyli zwycięską bitwę pod Zaborecznem, która zapobiegła pacyfikacji tej wsi i powstrzymała na pół roku wysiedlenia Zamojszczyzny. Pokonany major Ernst Schweiger, dowódca I Zmechanizowanego Batalionu Żandarmerii w swoim raporcie mówił o ataku 700–800-osobowego oddziału (naprawdę partyzantów było 250), używając terminu „powstanie”. Kolejni niemieccy dowódcy też pisali o „powstaniu zamojskim”, które zagraża nie tylko pacyfikacjom i wysiedleniom, ale całej III Rzeszy.

Niemcy wywieźli z Zamojszczyzny ok. 110 tys. Polaków, a ok. 4,5 tys. dzieci zabrali do germanizacji. Gdyby nie powstanie zamojskie, ofiar byłoby znacznie więcej. I gdyby nie Elna Gistedt-Kiltynowicz, szwedzka śpiewaczka operowa, która we wrześniu 1939 r. zdecydowała się pozostać w podbitej Warszawie. Z ambasady neutralnej Szwecji wypożyczyła ciężarówkę, którą pojechała na Zamojszczyznę i wykupywała od Niemców polskie dzieci. Zmuszona do wyjazdu w 1949 r. przez komunistów Elna polskim sierotom zapisała przed samotną śmiercią w domu opieki w Szwecji cały swój majątek. O tej bohaterce powstaje właśnie film.