To był jeden z najszczęśliwszych wieczorów w życiu prof. Janiny Milewskiej-Dudy. Kiedy dowiedziała się o wygranej syna z Bronisławem Komorowskim (63 l.), jej serce wypełniły ogromna radość i duma. A kiedy odebrała około północy telefon od syna, prawie się popłakała ze szczęścia. - Andrzej podziękował nam za wsparcie, za wychowanie. Czuć było w jego głosie, że wziął na siebie ogromną odpowiedzialność za los Polski i rodaków i że chce jak najlepiej wypełnić swoją misję. Życzę mu realizacji planów, jakie postawił sobie w kampanii - nie kryje wzruszenia prof. Janina Milewska-Duda, profesor nauk chemicznych na krakowskiej AGH.
Zobacz też: Andrzej Duda najmłodszym prezydentem świata
Denerwuje się, kiedy słyszy, że za jego synem stoi Jarosław Kaczyński. Nie przejmuje się opiniami krytyków, którzy twierdzą, że Andrzej Duda specjalnie nie podziękował prezesowi podczas niedzielnego wieczoru wyborczego, bo nie chce być z nim kojarzony. - To tak, jakby Andrzej mnie albo mojemu mężowi dziękował za coś. Oni się rozumieją tak jak my z synem, bez słów. Pan Jarosław Kaczyński jest politycznym ojcem mojego syna. Wyznają te same idee, wartości i program. I dlatego Andrzej nie musiał dziękować panu Kaczyńskiemu. Oni są jednością - dodaje w rozmowie z nami mama prezydenta elekta.
Analizuje też wygraną syna. Jest przekonana, że nie zawiedzie on milionów Polaków. Ale rad nie chce mu udzielać. - Andrzej jest dorosłym człowiekiem i nie potrzebuje moich rad. Nigdy mu nie nadskakiwałam, nigdy nie byłam mamusią ciućkającą - śmieje się. I dodaje: - Jedno wiem na pewno: Andrzej musi być zawsze blisko ludzi, słuchać ich i być wrażliwy na krzywdę innych. Pamiętam, jak w wieku 18 lat syn, widząc na ulicy pijanego człowieka, nie wzgardził nim, ale wziął na barki i zaniósł do domu. Andrzej zawsze miał szacunek do każdego człowieka - mówi na koniec prof. Janina Milewska-Duda.