Stanisław Drozdowski: Zabrali partiom, rozdają posłom (z partii)

2011-02-01 3:00

Kraj w kryzysie. Rząd apeluje o oszczędności, bo kataklizm. Seniorom waloryzacja świadczeń według najniższych wskaźników. Składka emerytalna zamiast do OFE do ZUS. Wołanie o odebranie becikowego i podatkowej ulgi rodzinnej. Konkurs pomysłów na ratowanie budżetu. Deficyt zmniejszać i dług publiczny też - cel nasz najważniejszy! Wszystko liczone w miliardach złotych. I tylko te miliardy są ważne. Wielkie liczby na papierze, w wielkich dokumentach.

Na mniejsze liczby liczone w milionach złotych władza nie zwraca uwagi. Chyba że używa ich w celach propagandowych. Nie tak dawno Platforma i premier Tusk odtrąbili wielki sukces. Wprawdzie nie udało im się skasować w całości dotowania partii politycznych, ale ograniczono ich finansowanie z budżetu o 50 procent, czyli o ok. 57 milionów.

Suma to w skali budżetu państwa niezbyt wygórowana, ale jak powiadają grosz do grosza, a będzie kokosza. Rodacy zobaczyli po raz pierwszy, że władza się ogranicza. No i sukces medialny był wielki. Ale to tylko propaganda była. Bo te pieniądze zabrane partiom posłowie z tych partii postanowili odzyskać.

Patrz też: Emerycie! Nie mają dla Ciebie na podwyżki, a posłowie dostają na biura poselskie 64 mln zł

Od początku kadencji tego Sejmu już dwukrotnie podwyższali sobie uposażenia na biura poselskie. Dziś w skali roku wydają na nie ponad 8 milionów złotych więcej niż na starcie tej kadencji (w sumie 64 mln zł).

Drobiazg przecież, bo kto by się milionami przejmował, kiedy o miliardy oszczędności chodzi. A poza tym podwyżka była konieczna, bo posłowie w kryzysie byli. Z powodu drożyzny i żądań podwyżek zaczęło im brakować pieniędzy na opłacenie pracowników biur, więc je dostali. To cudownie! Bo znów w spokoju mogą zastanawiać się, jak i na kim oszczędzać pieniądze, bo... kraj w kryzysie.