Stanisław Drozdowski: Zabierz babci telewizję

2011-04-26 4:00

Pamiętam niezbyt wyszukany dowcip z ostatnich wyborów. Po kraju krążyły SMS-y z tekstem "zabierz babci dowód", niedwuznacznie sugerujące ograniczenie możliwości głosowania tzw. moherów, czyli elektoratu PiS-owskiego. Ot, wulgarny pomysł młodych zapatrzonych w Platformę Obywatelską. Choć zaznaczam, żeby było jasne - PO dystansowała się ustami samego Donalda Tuska od tej akcji.

Ale jakiś ślad z tamtego SMS-a i tamtej atmosfery pozostał w działaniach rządu. Tu znów przypomnę, żeby było jasne - złożonego w większości z polityków Platformy. I mamy może jeszcze nie do końca przez nich przemyślaną akcję "zabierz babci telewizor".

Zbliżająca się wielkimi krokami kampania wyborcza (niektórzy twierdzą, że już trwa) powoduje, że rząd dla utrzymania władzy dostrzega tylko te problemy, które w najbliższym czasie mogą spowodować spadek lub wzrost jego notowań. Dlatego tak bez dyskusji zgodził się, by od 2012 roku płaca minimalna wynosiła 1500 zł. A skąpy minister finansów Jacek Rostowski twierdzi, że budżet na to stać. Świetny chwyt wyborczy na bieżący rok 2011.

Natomiast horyzont społeczny roku 2013 jest jeszcze niedostępny dla rządu i Platformy. Mimo że już dawno zapadły decyzje na temat cyfryzacji telewizji i od dawna znane są technologiczne i społeczne skutki tej decyzji. Jednym z tych skutków będzie odcięcie najuboższych warstw Polaków od telewizji. W tym milionów emerytów, których sprzęt, czyli telewizory, nie doczyta sygnału cyfrowego. Krótko mówiąc, nie pokaże serialu, wiadomości, transmisji sportowej.

I dlatego zamiast kontynuowania przez rząd akcji "zabierz babci telewizję", oczekuję od tego rządu szybkich decyzji w sprawie bezpłatnych dekoderów dla tych, których nie będzie stać na nowe aparaty do odbioru telewizji w nowej technologii. Bo rok 2013, kiedy telewizja analogowa przestanie istnieć... niedaleko. Wybory też.