Tysiące uchodźców z Ukrainy szukają schronienia w Polsce. Do naszego kraju od kilku dni przyjeżdżają uchodźcy, głownie kobiety z małymi dziećmi i osoby starsze. Uciekają od wojny, ale w Ukrainie zostawiają swoich bliskich, czyli mężczyzn w wieku 18-60 lat, którzy zostali wezwani do obrony swej ojczyzny. Kobiety musiały więc pożegnać swych bliskich: mężów, braci, ojców. Jedną z takich kobiet spotkali nasi wysłannicy, którzy relacjonują, co dzieje się przy granicy z Ukrainą.
Pani Oksana zapamięta te sceny do końca życia. Do Chersonia, miasta na południu Ukrainy, zbliżały się szwadrony rosyjskiej armii, sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. - Wtedy uznaliśmy, że musimy uciekać, bo baliśmy się, że coś może się stać Dimie. Byliśmy przerażeni, bo wiedzieliśmy, że wróg zabija też dzieci. Razem z mężem poszliśmy na dworzec autobusowy. Zabraliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i postanowiliśmy, że wyjedziemy do Polski - opowiedziała kobieta.
ZOBACZ NAJNOWSZE INFORMACJE Z UKRIANY>>>Wojna na Ukrainie. Relacja na żywo. "Rosjanie przyszli do nas jako agresorzy, jak szczury" mówi deputowana Ukrainy
Jak się okazuje jej mąż do końca trzymał w sobie wiadomość, że zostaje na Ukrainie, bo zanim podjęto decyzję o powszechnej mobilizacji mężczyzn, ci mogli wyjeżdżać z kraju. Wielu jednak od razu decydowało o pozostaniu i obronie kraju: - Kiedy się pakowaliśmy do autobusu, mój mąż Artem nagle powiedział, że on zostaje, żeby walczyć. Nie chciał mi tego mówić wcześniej. Błagałam go, żeby jechał z nami. Płakałam. Nic to nie dało. Został walczyć. To mój bohater. Mam nadzieję, że nic mu się nie stanie i niebawem się zobaczymy - powiedziała nam pani Oksana.
NIŻEJ ZDJĘCIA Z PRZEMYŚLA, GDZIE POWSTAŁO MIASTECZKO POMOCY DLA UKRAIŃCÓW. ZDJĘCIA NASZYCH WYSŁANNIKÓW: