Według ustaleń "Gazety Wyborczej" i portalu TVN24.pl, gdy drugiego lipca prezydent Andrzej Duda wracał z Babimostu do Warszawy, pilotująca prezydencki samolot kapitan nie miała ważnych uprawnień. Tym lotem miała je odnowić. Drugim pilotem był... instruktor, który miał uprawnienia.
Ustalenia portalu potwierdził Andrzej Pussak - wiceprzewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Jak opisuje TVN24, Pussak potwierdził, że kapitan prezydenckiego samolotu wznawiała uprawnienia. Przypomniał także, że kwestia odpowiednich uprawnień pilotów była poruszana także przy wyjaśnianiu wypadku prezydenckiego samolotu w Smoleńsku, przed 10 laty.
Pussak powiedział, że lecący z prezydentem pilot, który ma niepełne lub przedawnione uprawnienia do pilotowania nie powinien siadać za sterami. Co więcej, załoga zdecydowała się na start mimo, że kontroler lotów lotniska w Babimoście zakończył służbę.