"Super Express": - Jaki jest pana stosunek do pomysłu premiera?
Kamil Durczok: - Złożony. Likwidacja Senatu? Jestem na tak. Słuszne też będzie uczynienie obecnego układu bardziej czytelnym - że rząd odpowiada za to, co się dzieje w kraju, a prezydent pełni funkcje reprezentacyjne. A skoro większy nacisk kładzie się na rząd, to dajmy mu pełnię władzy. Polacy będą go rozliczać w wyborach. Tusk ma rację, że konkurencja dwóch ośrodków politycznych prowadzona tak jak obecnie nie jest dobra dla kraju. Bo to coś więcej niż spór personalny. Przyszli premierzy i prezydenci, jeżeli będą z różnych obozów, również będą ulegać pokusie wojenki. Trzeba temu zapobiec.
- Niektórzy znawcy prawa mówią, że wystarczy przeczytać konstytucję, żeby widzieć, że ośrodek władzy wykonawczej jest zlokalizowany w radzie ministrów.
- Tę samą konstytucję czyta prezydent i wyciąga z niej zupełnie inne wnioski.
- A pana zastrzeżenia?
- Nie podoba mi się pomysł, aby prezydent był wybierany przez Zgromadzenie Narodowe. Władza osoby, która reprezentuje państwo na zewnątrz i przyjmuje głowy innych państw, powinna mieć legitymację wyborów bezpośrednich.
- Jak pan ocenia zaproponowane przez premiera tempo wprowadzania zmian?
- Negatywnie, jako nierealne. Aż chciałoby się krzyknąć: skąd ten pośpiech, panowie?! Premier wspomina o debacie. Jeżeli w styczniu mają być gotowe projekty - a mamy koniec listopada - to kiedy on chce debatować? To nie są jedyne pytania, na które nie potrafię znaleźć odpowiedzi odnośnie do tej sprawy.
- Proszę je zadać. Premier czyta "Super Express".
- Dlaczego zmiany są składane w takim momencie? Dlaczego składa je człowiek, który co prawda nigdy tego nie zwerbalizował, ale do tej pory dla wszystkich było jasne, że widzi swoją polityczną przyszłość w Pałacu Prezydenckim?
Kamil Durczok
Szef "Faktów" TVN