Prokuratura oskarża byłego już sędziego sądu apelacyjnego o kradzieże w Wałbrzychu i Wrocławiu. Robert W., wraz z żoną Ewą, najpierw nakradł w sklepie Wałbrzychu, ale było mu najwyraźniej mało. Bo dwa dni później ograbił sklep we Wrocławiu. Działo się to na początku lutego, 2017 roku.
Co padło jego łupem? Kable, pendrivy, czy głośnik. Gdy zatrzymała go policja, mężczyzna zasłaniał się immunitetem sędziowskim! Jednak na niewiele się to zdało, a funkcjonariusze znaleźli przy W. skradzione przedmioty. A do tego choćby specjalny nożyk do obcinania sklepowych zabezpieczeń! Wartość przedmiotów z tych dwóch sklepów, to niecałe 5 tysięcy złotych.
Sprawa jest szokująca. Bo przecież W. był uznanym sędzią, w dodatku na uposażenie nie mógł narzekać. Na jego stanowisku miesięcznie zarabia się kilkanaście tysięcy złotych!
Co więc sprawiło, że wykształcony i bogaty sędzia kradł jak pospolity złodziej? Tego nie wiadomo.
Choć nieoficjalnie mówi się, że Robert W. tłumaczył swoje postępowanie niepoczytalnością… Taka też zapewne będzie jego linia obrony.
Mężczyzna za to co zrobił został już wyrzucony z zawodu. Ale to nie koniec konsekwencji. Ponieważ za kradzież może trafić do więzienia. I to na pięć długich lat.