Igor Tuleya twierdzi, że mieli oni wytaczać mu bezpodstawne postępowania dyscyplinarne za krytykę "neo-KRS" i zadać pytania prejudycjalnego do TSUE. Kiedy był zawieszony przez Izbę Dyscyplinarną, miał nie móc orzekać, pisać felietonów w Halo.Radio ani prowadzić zajęć ze studentami.
Sam zainteresowany stwierdził, że to pozew "za pięć lat represji, które spadły na niego za orzeczenie krytykujące PiS i za obronę sądów". Według Oko.press kwota odszkodowania jest wysoka, by zyskała prewencyjny charakter i ma pokazać, że za współpracę z władzą chcącą zniszczyć niezależność sądów należy ponieść także majątkową odpowiedzialność.
Pozew jest skierowany także przeciw Joannie Przanowskiej-Tomaszek, Dariuszowi Drajewiczowi, Czesławowi Stanisławczykowi, Franciszkowi Micherze, Dariuszowi Ziomkowi, Piotrowi Dąbrowskiemu, Konradowi Wytrykowskiemu i Piotrowi Niedzielakowi.
- Czuję się wykorzystany. Wykorzystany został też wymiar sprawiedliwości. To jest nieczysta gra służb, instytucji państwowych, do których sądy, ale przede wszystkim obywatel powinni mieć zaufanie. Jest to potworny upadek zaufania obywateli do instytucji, upadek autorytetu państwa. Ta sprawa to kolejny dowód na to, jak w państwie były traktowane sądy i że tak naprawdę można mieć wątpliwości, czy rzeczywiście były trzecią władzą - mówił jakiś czas temu w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Igor Tuleya.