Przed opublikowaniem raportu minister zapowiedział, że nie będzie w nim żadnych nazwisk osób, które popełniły błędy bądź zaniechania mogące doprowadzić do tragedii. Bo po co stresować ludzi? Tym, którzy zginęli, życia to nie przywróci, a tym, którzy żyją, mając swoje polityczne poglądy, mogłoby pokrzyżować życie.
Będzie więc raport bez nazwisk, ale, jak nieoficjalnie ustaliliśmy, będą w nim litery. Litery natomiast będą w raporcie układać się w wyrazy. Z kolei wyrazy dzięki pracy członków komisji oraz jej szefa ministra Millera formowane będą dzięki odpowiedniej kolejności w zdania. Zdania w raporcie będą posiadały swoje autonomiczne sensy.
Tak, to dobra wiadomość: zdania w raporcie będą posiadały swoje sensy. Co więcej, te sensy poszczególnych sąsiadujących ze sobą zdań nie będą przypadkowe. Zdania będą się uzupełniać, tworząc większe logiczne całości. Dopiero po zapoznaniu się z sensem wszystkich liter, wyrazów, zdań, dopiero po przeanalizowaniu ich sensów będziemy mogli z całą pewnością powiedzieć, że komisja Millera po żmudnych badaniach albo nie wie, albo z politycznych powodów nie chce nam powiedzieć, kto jest według niej odpowiedzialny za katastrofę...
Mam niejasne przeczucie, że twórcy liter, wyrazów, zdań i logicznych całości zawartych w raporcie fundują nam ściemę w białych rękawiczkach. Chcą z nas zrobić misiów o małych rozumkach. A my, jak to my, pozwolimy im oczywiście. Zresztą nie ma na co narzekać. Nieważne, że w raporcie nie będzie wskazania winnych. Przecież będą litery!