Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała jeden z polskich sądów. Ujawniono skandal wprost niebywały. Otóż z kasy sądu wypłacono w ubiegłym roku różnym ludziom ponad 21 tysięcy złotych za to, że przygotowywali dla sędziów reprezentujących majestat Rzeczypospolitej projekty wyroków i uzasadnień wyroków. Sam nie mogę w to uwierzyć, więc napiszę sobie jeszcze raz: z kasy sądu płacono różnym ludziom z zewnątrz pieniądze, państwowe pieniądze za to, że ci ludzie przygotowywali dla sędziów wyroki i ich uzasadnienia. Co więcej, ten absolutny skandal normalnie księgowano, bo z tymi ludźmi zawierano umowy o dzieło. Umowy o dzieło na wyroki! NIK skrupulatnie wylicza, że Sąd Rejonowy w Białymstoku zawarł w minionym roku 29 umów o dzieło i w ramach tych umów powstały 693 projekty orzeczeń i uzasadnień orzeczeń sądów, które napisali obcy ludzie! Prezes sądu tłumaczył się... brakami kadrowymi. Naprawdę!
Quis custodiet ipsos custodes? - czyli, Kto ma pilnować strażników? Wieki temu to pytanie całkiem poważnie zadał pewien rzymski satyryk i do dziś nikt nie znalazł satysfakcjonującej odpowiedzi. Oczywiście strażników powinni pilnować inni strażnicy. Ale kto ich? Kto osądzi polskich sędziów? Chyba nie inni sędziowie. Może by rozpisać jakiś przetarg i z najlepszymi, najtańszymi zawrzeć stosowne umowy o dzieło? Polska nam niestety wariuje, jak już człowieka skażą, to dziś już nie wiadomo, czy to sąd, czy może maczał w tym palce jakiś osobnik na umowę o dzieło...