Ta wypowiedź rozeszła się w poniedziałek po całym kraju lotem błyskawicy. Wielu polityków nie kryło zaskoczenia, część z nich zastanawiała się, czy to realna zapowiedź zmian w kwestii moralności społecznej. Opozycyjni konkurenci nie mieli jednak wątpliwości, uważali, że słowa z ust głowy państwa padły wyłącznie na potrzeby kampanii wyborczej. Na łamach tygodnika "Wprost", prezydent Andrzej Duda zadeklarował, że poważnie by rozważył podpisanie ustawy o związkach partnerskich KLIKNIJ I SPRAWDŹ. Wyjaśnił przy tym, że chodzi o kwestie prawne i ustrojowe, które dotyczyłyby statusu osoby najbliższej. - Gdyby chodziło o status osoby najbliższej ułatwiający takie sprawy, jak wzajemne wspieranie się, troskę, dowiadywanie się o stan zdrowia, to jako prezydent podpisanie takiej ustawy poważnie bym rozważył. Zwłaszcza, że taka ustawa dotyczyłaby wszystkich żyjących w związkach nieformalnych – stwierdził Andrzej Duda w wywiadzie dla tygodnika. Słowa prezydenta były szeroko komentowane niemal we wszystkich mediach ogólnopolskich, jak i społecznościowych. Na tym jednak nie poprzestał. Głowa państwa przekonywała, że jego siedziba jest otwarta na wszystkich, także na osoby homoseksualne. - Zapewniam, że w Pałacu Prezydenckim jestem często odwiedzany przez osoby, które mają inna orientację seksualną niż moja. Nie stanowi to dla mnie najmniejszego problemu, nie wpływa to na mój stosunek do kogokolwiek – zaznaczył.
Jeszcze tego samego dnia wicepremier Jacek Sasin rozwiał wszelkie wątpliwości na ten temat. Polityk Prawa i Sprawiedliwości poinformował w programie "Kropka nad i", że prezydent nie będzie miał dylematu w sprawie podpisu pod ustawą o związkach partnerskich. - Nie ma takiej ustawy i dopóki Prawo i Sprawiedliwość ma większość w parlamencie, takiej ustawy nie będzie - powiedział Sasin. - Nie, my tą drogą nie pójdziemy - dodał.
Sprawdź: WPADKA Kidawy-Błońskiej. Internauci turlają się ze śmiechu!