„Super Express: – „Biorąc pod uwagę generalny bilans zysków i strat, koronawirus jest więc tym, co zaszkodziło całemu światu, a pomogło władzom w Pekinie. I jeśli stałoby się to przez przypadek, to nie byłoby większego problemu. Jednak coraz więcej poszlak wskazuje na to, że Chińczycy mogli specjalnie doprowadzić do pandemii i że ten scenariusz osiągania z tego konkretnych zysków był już rozpatrywany przez nich co najmniej kilka lat wcześniej” – napisano 21 maja w artykule „Australijskie śledztwo: COVID-19 to asymetryczna broń biologiczna?” w fachowym portalu defence24.pl. Jak Pan, Generale, skomentuje taką (hipo)tezę?
Stanisław Koziej: – Moim zdaniem to jedna z wielu teorii spiskowych w stosunkach międzynarodowych, stosowanych we współczesnej wojnie informacyjnej. Bardzo przestrzegam swoich studentów przed nadmierną wiarą w nie. Co innego prace nad bronią biologiczną, które niewątpliwie są tajnie prowadzone przez wiele krajów, a co innego świadome jej użycie przez państwo. Zresztą nawet podmioty niepaństwowe, np. organizacje terrorystyczne, unikają stosowania takiej, w istocie zupełnie niekontrolowanej po jej użyciu, broni.
– Wojna biologiczna na tzw. szerszym froncie w historii toczyła się tylko raz. Prowadzili ją w czasie II wojny światowej Japończycy w Chinach. Hipotetycznie zakładając: czy patogeny, nie tak śmiercionośne, jak wąglik, czarna ospa i im podobne, takie choćby jak SARS-COV-2, mogą być zastosowane w nieotwartej rywalizacji mocarstw?
– Teoretycznie tak. Ale praktycznie jest to niezmiernie mało prawdopodobne. Przewidzenie skutków użycia na większą skalę broni biologicznej jest najtrudniejsze z wszystkich znanych do tej pory rodzajów broni. Z góry wiadomo, że skutki polityczne dla agresora biologicznego byłyby katastrofalne w wymiarze globalnym. Natomiast skutki operacyjne mogłyby wyrwać się spod jakiejkolwiek kontroli i w zglobalizowanym świecie łatwo uderzyć w samego agresora biologicznego. Z tego punktu widzenia broń biologiczna nie jest bronią strategiczną, tj. racjonalnie używaną, jeśli już – to raczej bronią… straceńczą.
– Wcześniej Donald Trump oskarżał ChRL o świadome „wypuszczenie” w świat koronawirusa, cokolwiek to oznacza. Teraz specjalna komisja Światowej Organizacji Zdrowia, usiłuje stwierdzić, co się stało w Wuhan, że w tym mieście, gdzie mieści się – przypomnijmy – laboratorium niepracujące wyłącznie dla celów cywilnych, wzięła swój początek epidemia/pandemia. Pańska prognoza co do powodzenia tej misji?
– Wiele wskazuje na to, że w Wuhan prowadzone były prace laboratoryjne nad wirusami, bardzo prawdopodobne, że także nad bronią biologiczną i obroną przed nią. Dlatego Chiny nie są i nie będą zainteresowane dokładnym wyjaśnieniem całego problemu wybuchu tam epidemii, nawet jeśli spowodowała to jakaś awaria techniczna lub spowodowana błędem ludzkim w tamtejszym laboratorium. Można tu przywołać pewną analogię do katastrofy w Czarnobylu.
– OK. Załóżmy hipotetycznie, że źródłem epidemii nie jest zupa z nietoperza lub coś w tym stylu. Załóżmy, że są dowody, iż było inaczej. To jak w takiej sytuacji miałaby zachować się nie tylko WHO, ale przede wszystkim USA i NATO?
– W swoich systemach bezpieczeństwa narodowego i sojuszniczego musimy zwracać większą niż dotąd uwagę na bezpieczeństwo biologiczne: doktrynę, system organizacyjno-techniczny, szkolenie…
– Zastanawiające jest, że wirusolodzy uważają, że SARS-CoV-2 nie nadaje się na broń biologiczną, bo ma słaby potencjał działania. Proszę nie traktować tego, co zaraz powiem, jako wyznania spiskowego. Dlaczego jednak w tej sprawie nikt nie pyta wojskowych? Pan też uważa, że – oczywiście jest to pytanie natury teoretycznej – wirus tego rodzaju nie nadaje się na broń B?
– Nadaje się, to oczywiste. Historia sztuki wojennej uczy nas, że bronią w zasadzie może być… wszystko, nawet najbardziej z pozoru neutralne produkty człowieka, zjawiska przyrodnicze, a nawet wytwory ludzkiej… wyobraźni, na przykład w wojnie informacyjnej.
– I przedostatnie pytanie: zaszczepił się Pan przeciwko COVID-19?
– Oczywiście. Jako ubiegłoroczny ozdrowieniec, COVID-19 szybko mnie zaatakował, przyjąłem już obydwie dawki szczepienia.
– Ostatnie pytanie. Również natury hipotetycznej. Wirusolodzy, vide prof. Włodzimierz Gut, podkreślają, że SARS-CoV-2 nie jest najgroźniejszym dla ludzi koronawirusem. Światowa, szeroko zakrojona akcja szczepień dla niektórych jest zastanawiająca. Może społeczeństwa nie wiedzą o czymś, o czym wiedzą rządy?”. Być może - jak hipotezuje defence.24.pl - „trzeba się przygotować na kolejną epidemię – być może bardziej zaraźliwą i śmiertelną”...
– W zglobalizowanym świecie i w dobie rewolucji technologicznej musimy nauczyć się żyć w warunkach nieustannie powtarzających się fali epidemii. Systematyczne szczepienia staną się w takiej perspektywie nie tylko kwestią woli i wyboru, ale koniecznym warunkiem przeżycia człowieka. Musimy do tego już teraz się przyzwyczajać.
Polecany artykuł: