"Do Berlina!" - takie prowokacyjne hasło powiewało nad maszerującymi 4 czerwca w Warszawie. Samolot z transparentem o takiej treści przeleciał nad głowami wielotysięcznego tłumu prowadzonego przez Donalda Tuska i innych polityków opozycji ulicami Warszawy. Ten ewidentny przytyk pod adresem przewodniczącego Platformy Obywatelskiej nie pozostał bez reakcji. Głos w sprawie samolotu zabrali posłowie KO - Dariusz Joński i były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek.
Politycy KO: "Będzie wniosek do prokuratury"
Na konferencji prasowej politycy zapowiedzieli, że złożą wniosek o zbadanie tej sprawy do Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Zwrócą się także do prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego w celu wyjaśnienia, czy pilot maszyny posiadał wszystkie niezbędne uprawnienia. – Trzeba raz na zawsze skończyć z tym bezprawiem w powietrzu – jasno deklarował Dariusz Joński.
- Nie wykluczamy też złożenia doniesienia do prokuratury - zapowiedział Maciej Lasek. "Samolot nad marszem był ewidentnym złamaniem przepisów ruchu lotniczego! Według przepisów lotniczych nad Warszawą można latać na wysokości powyżej 2 tysięcy metrów. Wyjątkiem są procedury dolotowe i odlotowe z Lotniska Chopina i Lotniska Babice" - napisał Lasek na Twitterze. "Tymczasem samolot ciągnący baner leciał nad Warszawą wzdłuż Wisły na wysokości 500-600 metrów i nie startował ani nie lądował na Lotnisku Babice lub na Lotnisku Chopina" - wskazał poseł.
Joński: "To była prowokacja PiS-u"
W czasie konferencji prasowej poseł Dariusz Joński wprost nazwał całe zdarzenie prowokacją: "Była to prowokacja PiS-u, ustawka z TVP Info". Wskazał też kto za nią stoi: - Prowokacja ma swojego autora. Radny PiS z Mielca wynajął samolot. Został odpowiednio wynagrodzony przez swoją partię - stwierdził poseł Koalicji Obywatelskiej.