Podczas marszu 4 czerwca przemawiało wiele osób, w tym były prezydent Lech Wałęsa czy prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Uczestnicy pokonali trasę z placu na Rozdrożu do placu Zamkowego, gdzie ustawiono scenę. Uczestnicy mieli ze sobą flag Polski i Unii Europejskiej. Rozbrzmiewały także znane polskie piosenki, takie jak „Sen o victorii” Dżemu czy „Moja i twoja nadzieja” Hey.
Choć marsz przebiegał spokojnie, nie obyło się bez znaczącego incydentu. Na niebie ponad głowami maszerujących latał bowiem samolot ciągnący ze sobą baner z napisem „Do Berlina”. To ewidentny przytyk w kierunku inicjatora marszu, Donalda Tuska. Na pewno wielu osobom nie spodobało także taki przytyk nie przypadł do gustu. Zdaje się jednak, że nikt nie zwrócił uwagi na napis wyganiający lidera PO do Niemiec. Atmosfera wydawała się spokojna, radosna i podniosła. Były premier zaś szedł na czele marszu, a na placu Zamkowym wygłosił przemówienie.
- Rządzą nami ponurzy faceci z kompleksami, którzy nienawidzą kobiet, nienawidzą młodych ludzi, nie kochają dzieci, nie potrafią się śmiać z niczego, z siebie to już w ogóle – mówił.