- Jest dużo publiczności, także i my z tego tytułu się cieszymy - w rozmowie z portalem mylomza.pl zachwalał Henryk Strzelecki, jeden ze współorganizatorów wystawy koni w Piątnicy (woj. podlaskie). Jak się później okazało, na imprezie pokazała się także barwna postać z obozu PiS. W przypadku seksownej Bernadety Krynickiej słowo „pokazała” jest jak najbardziej uprawnione. Dlaczego?
W pewnym momencie imprezy kamera lokalnych mediów zarejestrowała jak parlamentarzystka dosiada konia! I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że była ubrana w zwiewną sukienkę. Zgrabnie - choć z pomocą - wsiadła na zwierzę bez siodła. Zamaszysty ruch nogą spowodował, że podwinęło jej się ubranie... Efekt? Kiedy Krynicka chciała doprowadzić się do porządku, wszyscy goście mogli zobaczyć jej bieliznę! To jednak nie koniec kampanijnych zmagań dzielnej posłanki.
Ledwie w czwartek lokalny PiS zorganizował w Łomży konferencję prasową swoich kandydatów. Na miejscu pojawiły się m.in. Krynicka (startuje z ósmego miejsca - red.) i jej koleżanka Muzyk, która jest „jedenastką”. Zanim jednak przyszło co do czego, między paniami doszło do ostrej potyczki słownej. Traf chciał, że mikrofony portalu mylomza.pl pozostały włączone. Jak panie walczyły o głos?
Cała awantura zaczęła się od posła Lecha Kołakowskiego (na liście jest siódmy - red.), który stał akurat przy mikrofonie. Bernadeta Krynicka podeszła do kolegi z Sejmu i oświadczyła, że „też zabierze głos”. Później wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Agnieszka Muzyk: - Jeżeli Bernadeta (zabierze głos - red.) to ja też.
Bernadeta Krynicka: - Ja jestem posłem!
AM: - Tak?
BK: - Pani Muzyk...
AM: - Ale proszę pani... Pani Krynicka, niech się pani nie popisuje jak zwykle! Wszyscy na liście są równi.
BK: - Nie, nie. Nie jesteśmy równe.
Na tym panie ucięły rozmowę. Wystudiowane uśmiechy nie zdołały jednak ukryć poirytowania obydwu kandydatek obozu Zjednoczonej Prawicy. Czy briefing zakończył się klapą? Jedno jest pewne: ani Muzyk, ani Krynicka nie powiedziały więcej nawet słowa!