Na początku było jak bajce. Poznali się jesienią 2008 r. w kawiarni na warszawskim lotnisku. Marcinkiewicz miał 49 lat, a Isabel - 27.
- Wracałam do Londynu, Kaz siedział dwa stoliki ode mnie. W pewnym momencie spojrzeliśmy na siebie. Zaczął coś do mnie mówić. Zaproponowałam, by się dosiadł. I tak się zaczęło - mówiła jakiś czas temu Isabel "Super Expressowi". Później wszystko potoczyło się jak w kalejdoskopie. - Oświadczyny były bardzo tradycyjne. Po kolacji w domu powiedział, że jest co prawda człowiekiem z wadami, ale bardzo mnie kocha, i że chce zmiany - wspomina Isabel.
Oboje zamieszkują w romantycznej londyńskiej dzielnicy Notting Hill, w wynajętym dwupokojowym mieszkaniu. 21 sierpnia 2009 r. biorą ślub. Uroczystość odbywa się w Konsulacie RP w Barcelonie i jest pilnie strzeżoną tajemnicą. Tak pilnie, że o ślubie swojej córki matka panny młodej dowiaduje się z... "Super Expressu".
Po ślubie para przenosi się do Polski. Pojawiają się na okładkach kolorowych magazynów i opowiadają o kulisach związku. Wszystkim zapada w pamięć scena z TVN24, kiedy podczas telewizyjnego wywiadu z byłym premierem jego młodziutka żona obejmuje go i czule szepcze mu do ucha. - Chemia była tak olbrzymia, że bywały dni, kiedy nie wychodziliśmy z sypialni - opowiadała Isabel.
Proza życia okazuje się jednak bardziej bolesna. Marcinkiewicz, który porzucił politykę dla biznesu, znowu zaczyna do niej tęsknić. Isabel w tym czasie niezbyt udanie próbuje swoich sił w biznesie. Ich drogi szybko się rozchodzą. - Kiedyś w jego SMS-ach były emocje, była wielka miłość. Teraz wiem, że to uczucie zgasło. (.) Przeprowadziłam się dla niego do Polski, żeby być obok. Można powiedzieć, że wziął mandarynkę, wycisnął i wyrzucił. Czuję się oszukana i wykorzystana. Skrzywdził kiedyś swoją pierwszą żonę, a teraz drugą. Pewnie będzie to robił nadal - mówiła w rozmowie z nami rozgoryczona Isabel.
W czwartek małżonkowie spotkali się na sali sądowej, na swojej pierwszej sprawie rozwodowej. Przywitali się chłodno, nie odzywając do siebie. Ich bajka nie będzie miała szczęśliwego zakończenia.