Ukraińcy mają powody do zadowolenia
„Super Express”: - Po poniedziałkowym spotkaniu delegacji ukraińskiej i amerykańskiej w Arabii Saudyjskiej Ukraińcy są zadowoleni z jego efektów. Rzeczywiście mają powody do radości?
Wojciech Konończuk: - Tak, i to co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze i najważniejsze, Amerykanie zaczęli rozmawiać nie tylko z Rosją, ale również z Ukraińcami. Pamiętajmy bowiem, że pierwsze oficjalne kontakty Waszyngtonu i Moskwy miały miejsce ponad głowami ukraińskimi. Po drugie, po poniedziałkowych rozmowach Amerykanie wznawiają pomoc wojskową i wywiadowczą dla Ukrainy. To duży sukces, biorąc pod uwagę to, że ta pomoc nie trafiała przez ostatni tydzień, co już powodowało problemy dla sił ukraińskich.
- Wydawało się, że odblokowanie tej pomocy będzie Ukrainę drogo kosztować. Tymczasem cena, którą za to płacą, wydaje się niewielka.
- Tak, w porozumieniu amerykańsko-ukraińskim nie ma żadnych ustępstw Ukrainy, bo zgoda na wstrzymanie na 30 dni ognia jest w interesie Kijowa. Jeśli oczywiście przystanie na to także Kreml. Ukraina przerzuca tym samym piłkę na boisko rosyjskie i robi to, co powinna była zrobić pewnie już wtedy, kiedy doszło do tego feralnego spotkania w Gabinecie Owalnym między Zełenskim a Trumpem. Ukraina nadrabia to, co straciła w ciągu ostatnich prawie 2 tygodni. Prezentuje się jako strona konstruktywna, która chce końca wojny i popiera działania prezydenta Trumpa na rzecz uregulowania konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Co ciekawe, nie ma w komunikatach po szczycie amerykańsko-ukraińskim, żadnych ustępstw, na które godzi się strona ukraińska, w tym nie ma mowy o ewentualnych kwestiach terytorialnych. Nie postrzegałbym więc spotkania w Dżuddzie jako negocjacji, ale bardziej jako wstęp do negocjacji.
Ukraina pokazała się Trumpowi jako strona konstruktywna
- Wspomniał pan o czasowym rozejmie, na który zgadza się Ukraina i czym przerzuca piłeczkę na stronę Rosji. Mamy więc sprawdzam ze strony Amerykanów i Ukraińców. To jest coś na czym Ukraina raczej nie może stracić i może tylko zyskać? Wiemy bowiem, że gotowość Putina do wstrzymania ognia jest bardzo słaba.
- Dokładnie tak, i Ukraina zaprezentowała się Trumpowi jako strona konstruktywna, która chce końca wojny, ale zarazem mówi, że od Rosji zależy, czy do tego deklarowanego zawieszania ognia rzeczywiście dojdzie. Mamy więc moment sprawdzam, jeśli chodzi o postawę rosyjską. Jaka będzie odpowiedź rosyjska? Myślę, że Ukraińcy już wiedzą.
Ukraina uważa, że Putin nie zgodzi się na zawieszenie broni
- Zgody Moskwy na zawieszenie broni nie będzie?
- Wielokrotnie w ostatnich tygodniach i miesiącach strona rosyjska mówiła, że nie będzie wstrzymania ognia bez konkretnych warunków zakończenia tej wojny. Zatem teraz Ukraińcy będą mówić do Waszyngtonu, że strona rosyjska jest niekonstruktywna, nie chce zakończenia wojny, a my jesteśmy gotowi do tego, żeby współpracować z prezydentem Stanów Zjednoczonych w kierunku zakończenia wojny.
Putin będzie chciał ograć Trumpa?
- Taka jest chyba też nadzieja Ukraińców, którą wielu z nas też ma, że opór Rosji otworzy oczy Trumpowi na to, z kim ma do czynienia i jego polityka, biorąca pod uwagę przede wszystkim interesy Putina, po prostu będzie brutalnie zweryfikowana przez rzeczywistość.
- Myślę, że na to właśnie gra strona ukraińska, wiedząc, że Rosjanie się nie zgodzą na zawieszanie ognia. Putin może teraz tracić nie tylko w oczach administracji amerykańskiej, ale też w amerykańskiej opinii publicznej. Szczególnie tej, która na Trumpa głosowała. Rosjanie są jednak sprytni. Będą przeciągać negocjacje w taki sposób, aby żadnej jasnej odpowiedzi na wezwania do zawieszenia broni nie udzielać. Kreml dużo zainwestował w relacje z Trumpem i dostał od niego zbyt dużo prezentów w ciągu ostatniego miesiąca, by teraz nagle doszło do jakiegoś widowiskowego ochłodzenia relacji z Waszyngtonem.
- Jaka więc może być strategia Moskwy?
- Myślę, że Rosjanie będą próbowali wciągać Trumpa w dalsze negocjacje i pokazywać, że oni są oczywiście skłonni do zawieszenia ognia. Jednocześnie będą mówić, że to musi mieć swoją cenę, a tę cenę musi zapłacić strona ukraińska. Jakie to mogą być warunki? Pewnych wskazówek dostarczał m.in. komunikat rosyjskiego MSZ, w którym napisano, że Rosja nie prowadzi tej wojny o terytoria, a tylko o prawa mieszkańców tych terytoriów. Rosja od dłuższego czasu próbuje zapewnić w ramach ustawodawstwa ukraińskiego prawa dla mniejszości rosyjskiej i rosyjskojęzycznych Ukraińców, twierdząc kłamliwie, że są oni prześladowani. To tylko pretekst do ingerencji w wewnętrzną politykę Ukrainy
- Tymczasem minął miesiąc od rozmowy telefonicznej Trump-Putin. Dotychczasowe wysiłki amerykańskiego prezydenta, by zakończyć wojnę, raczej przyprawiały o stany przedzawałowe Europę. Jak pan ocenia ten czas?
- To oczywiście, bardzo delikatnie mówiąc, niestandardowa dyplomacja pełna zwrotów w jedną i drugą stronę, pełna sprzecznych wypowiedzi – z czego Trump zresztą słynie. Myślę natomiast, że prezydent USA zmierza – nie wiem, czy za wszelką cenę – do tego, żeby szybko rozwiązać konflikt rosyjsko-ukraiński, uznając błędnie, że to jest problem, który jest do rozwiązywalny i to szybko. Nie jest to prawda, biorąc pod uwagę maksymalistyczne cele rosyjskie, które się w żaden sposób się nie zmieniły. Rosja korzysta na pośpiechu ze strony administracji Trumpa, chcąc w ten sposób ugrać dla siebie możliwie dużo. Rosjanie wcale nie są przekonani, że osiągną sukces z Trumpem. Grają jednak na czas, uważając, że to, co Trump już zrobił, czyli kończąc izolację Rosji, zmieniając narrację USA wobec wojny i Rosji, skonfliktował się z Zełenskim, czy sama katastrofa spotkania w Gabinecie Owalnym, to są duże prezenty, z których oczywiście Kreml korzysta. Rosja będzie grać z Trumpem dalej, bo dobrze wie, że mu się spieszy, że chce mieć szybki sukces. Tymczasem Moskwa uważa, że czas gra na ich korzyść, a na nie korzyść Ukrainy.
Rozmawiał Tomasz Walczak