"Super Express": - Dlaczego wielu ludzi lewicy zareagowało na wypowiedź Wojewódzkiego i Figurskiego tak słabo? Spodziewałem się ostrych słów, jak prof. Środy, "Przekroju" lub "Krytyki Politycznej"...
Roman Kurkiewicz: - To element szerszego problemu. Lekceważenia zjawisk nacechowanych rasizmem i szowinizmem. To nie tylko żarty. To umorzone śledztwo w sprawie zastrzelenia Nigeryjczyka Maxa Itoi. Policjant zastrzelił nieuzbrojonego człowieka, policja łapała ludzi według klucza rasowego. Przyzwala się na to, więc i na wypowiedzi softrasistowskie również.
- Przyzwolenie - czyli?
- Bagatelizowanie Wojewódzkiego i Figurskiego, wcześniejszej wypowiedzi Bartka Węglarczyka, posła Migalskiego albo posła Pięty, który zapowiada deratyzację z lewactwa. Cisza na temat rajdu neofaszystów w Białymstoku zakończonego zasztyletowaniem chłopaka. Przyzwyczailiśmy się do nieakceptowalnych zachowań. I mam pretensje do establishmentu politycznego, sądowego i świata show-biznesu.
- Pańskim zdaniem tolerują takie słowa?
- Politycy czy gwiazdy show-biznesu potrafią się odzywać w sposób karygodny. Dają sygnał, że innym też wolno. Wypowiedzi obu satyryków zmarnowały w jakimś sensie EURO 2012, nadzieję na zbliżenie głębsze niż deklaratywne między Polską a Ukrainą. Włożono wysiłek w ogrodzenie strefy kibica, w nakarmienie McDonaldem, ale żadnego w zauważenie Ukraińców w Polsce. Okazało się, że niektórzy myślą o Ukraińcach jak o podludziach. Ot, tak.
- Wśród głosów oburzenia zabrakło lewicowych polityków. Mowę nienawiści lubią śledzić tylko wtedy, gdy używają jej przeciwnicy polityczni?
- Politycy rzeczywiście zawiedli. Może tzw. nowa lewica przekonań to coś, co się dopiero rodzi poza polityką instytucjonalną? Do tego dochodzi fałszywie pojęta solidarność środowiskowa. Nie powinno być nieformalnego immunitetu dla "naszych". Część prawicy, a także któryś z duetu sugerował, że dopóki śmiali się z Kaczyńskiego, to było OK...
- Tak bronił się Michał Figurski.
- Otóż nie było OK. Dopóki śmiejecie się z silniejszych od siebie: polityków, biskupów, ludzi wielkiego biznesu czy mediów, wtedy jest OK. Kiedy zaczynacie drwić z Ukrainek, które na kolanach szorują waszą podłogę, bo wasze środowisko na to stać, to włączcie hamulec. Dwa lata temu broniłem "obrońców krzyża". W starciu z tzw. fajnym tłumem, nieźle wykształconym, ale bawiącym się kosztem garstki zagubionych ludzi, było coś bardzo niesmacznego. I też nie było takich głosów wiele. Cóż, silni mają się lepiej...
Roman Kurkiewicz
Redaktor naczelny "Przekroju"