Roman Giertych od kilku lat mieszka we Włoszech, niedaleko Rzymu. Nie odwiedził Polski w czasie kampanii wyborczej, a ze swoimi sympatykami komunikuje się głównie za pośrednictwem Twittera, gdzie jest bardzo aktywny. Nie pojawił się także na uroczystości, podczas której posłowie odbierali zaświadczenia o wyborze do Sejmu.
Można spotkać opinie, według których polityk przebywa za granicą z powodu śledztwa prowadzonego w sprawie wyprowadzenia niemal 93 milionów zł z giełdowej spółki Polnord, w którym Roman Giertych jest jednym z podejrzanych. Jak twierdzi, cała sprawa ma tło polityczne. Warto jednak przypomnieć, że zdaniem śledczych zaprezentowane dowody nie są wystarczające, by tymczasowo aresztować podejrzanych w tej sprawie.
Teraz, gdy Roman Giertych dostał się do Sejmu, będzie chroniony immunitetem poselskim, który obejmuje go już od momentu oficjalnego ogłoszenia wyników parlamentarnych. Czy to oznacza, że polityk wkrótce zawita do Polski?
- Jeśli nie pojawiłbym się na Sejmie za tydzień, to znaczy, że nie żyję, zostałem porwany albo straciłem przytomność – powiedział były minister w rozmowie z „Faktem”.
Podkreślił także, że obecnie nie ma żadnych podstaw, by prokuratura kontynuowała swoje działania. - To orzekły sądy. I nie spodziewam się też, aby służby specjalne planowały zamach na jakiegokolwiek posła – skwitował Roman Giertych.