Dr Rafał Chwedoruk

i

Autor: East News

Rafał Chwedoruk: Brak pokory i poczucie bezkarności u polityków

2013-01-24 3:00

Czy "grupa trzymająca ćwierć miliona" ma nadzieję, że wyborcy zapomną o złamaniu dobrych obyczajów? - opinia politologa.

"Super Express": - Marszałek Ewa Kopacz i wicemarszałkowie ze wszystkich partii podzielili między siebie ćwierć miliona zł. Przyznali je sami sobie, wyznaczyli wysokość nagród. Choć przed rokiem przekonywano, że przyznawanie nagród samym sobie jest chore. Nie chcą o tym rozmawiać, uciekają przed dziennikarzami.

Dr Rafał Chwedoruk: - Niestety, w naszej polityce nic nas już nie powinno dziwić. Zwłaszcza brak pokory polityków i niski poziom kontroli społecznej nad nimi. Szczególnie silne jest to w tej kadencji. Kolejny czynnik jest czysto ludzki. Politycy to też ludzie. Docierają do nich echa kryzysu. Oczywiście nie zagraża im bieda, ale coraz częściej uświadamiają sobie, że niekoniecznie ponownie znajdą się w polityce w równie istotnych rolach, z niezłymi apanażami...

- Słynne "zabetonowanie sceny politycznej" może świadczyć o tym, że akurat marszałkowie, ta "grupa trzymająca ćwierć miliona" w Sejmie, się znajdzie...

- Polska polityka jest mimo wszystko nieprzewidywalna. Wielu wyborców jednak waha się w swoich sympatiach. Pamiętajmy też, że to także walka wewnątrz partii. O miejsca na liście, o poparcie. Zachowanie marszałków, odejście od obietnic, jest pochodną perspektywy kryzysu i niepewności.

- W Prezydium Sejmu mamy przedstawicieli wszystkich największych partii. Oficjalnie politycy oskarżają się o zdradę, złą wolę, destabilizowanie państwa, sabotaż itp. Czy to wyłącznie teatr? Bo kiedy przyszło do przytulenia dużej gotówki, PO, PiS, SLD, Ruch Palikota i PSL pogodziły się bez problemu. Taka koalicja pazerności ponad podziałami.

- To sprawia wrażenie teatru. Co więcej, takie ograniczanie wydatków ma znaczenie symboliczne, gdyż z punktu widzenia budżetu państwa nie ma jakiegoś wielkiego znaczenia. Te epizody, jak zgodne dzielenie się pieniędzmi przez polityków, wyjaśniają chyba, dlaczego największą partią w Polsce jest partia nieuczestniczących w wyborach? Nieprzypadkowo politycy są u nas najniżej w rankingach zaufania. W dobie powszechnego zaciskania pasa, kryzysu, może brakuje w Polsce polityków mających zmysł społeczny, jak np. prezydent Hollande...

- Ten 75-proc. podatek...

- Tu nie chodzi o podatek. Wiadomo, że to nie będzie dla Francji żadne zbawienie. W chwili rosnącego ubóstwa czy bezrobocia taki symboliczny gest zaspokaja jednak w społeczeństwie poczucie sprawiedliwości. A to pozwala podjąć inne, skuteczne działania. Może polscy politycy powinni w trudnym czasie wykonać jakiś symboliczny gest?

- Właśnie wykonali. Sześciu z nich, pod wodzą Ewy Kopacz, rozparcelowało ćwierć miliona. To chyba mocny symbol po tym, gdy przekonywano, że idą trudne czasy, musimy podnieść podatki na ubranka dla dzieci, podnieść wiek emerytalny, nie dawać praw matkom pierwszego kwartału...

- To dowodzi, że politycy są świadomi nikłej kontroli społecznej między sobą. Mają nadzieję, że pod nawałem różnych informacji ludzie o tym zapomną. Oraz na to, że fankluby wszystkich partii na pewno zagłosują na swoich przedstawicieli. Niezależnie od afer i tego, co zrobią.

- Dwa lata temu potrafili nie przyznawać sobie nagród. Czego się bali?

- Dwa lata temu większość rządząca nie była absolutna. W tamtych latach rządziła PO, ale opozycja mogła w razie czego podtrzymać weto prezydenta Kaczyńskiego. To powodowało dużą temperaturę walki politycznej, ale zarazem mieliśmy polityków patrzących sobie na ręce.

- Czyli sytuacja, w której rząd jest innej opcji niż prezydent, jest jednak zdrowsza?

- Zdecydowanie. Dziś wszystkie karty rozdaje jedna strona, a bierność obywateli w czasie kryzysu zwiększa poczucie bezkarności polityków.

- W gronie polityków, którzy wzięli nagrody, są nie tylko ludzie PO, ale także SLD, Palikota i PiS. To partie, które lubiły podkreślać konieczność solidaryzowania się z ciężkim życiem obywateli. Poseł Wenderlich z SLD krytykował nawet, że tak nie wypada. Jak został wicemarszałkiem, sięgnął jednak po te pieniądze.

- Politycy opozycji mają nadzieję, że odium spadnie na polityków partii rządzącej. Uznali więc wygodnie, że ich prometejski opór nie ma sensu i lepiej pieniądze wziąć. Pytanie, na ile władze PiS, SLD czy Ruchu Palikota są na bieżąco w tej kwestii...

- Przygarnięcie pieniędzy przez marszałków Nowicką, Wenderlicha czy Kuchcińskiego może być niewygodne dla ich szefów?

- Może. Przyznawanie sobie samym nagród w dzisiejszych czasach nie może być zbyt dobrze widziane przez kogokolwiek. Politycy, zanim się na to zdecydują, powinni zerknąć, jak wyglądają dochody Polaków i jakoś te swoje premie z nimi skorelować. Oczywiście, to może być tylko dobry obyczaj, a nie droga prawna. Choć pamiętajmy, że część kosztów demokracji przeradza się też w niezasłużone apanaże. I bez tych apanaży politycy i tak znajdą sposób na to, żeby zdobyć pieniądze z rąk polskich i zagranicznych oligarchów, lobbystów.

dr Rafał Chwedoruk

politolog, Uniwersytet Warszawski