Radosław Pyffel

i

Autor: ARCHIWUM

Radosław Pyffel: Polska strategicznym partnerem Chin w Europie Środkowo-Wschodniej

2012-11-16 13:02

O zmianie władz w Chinach mówi Radosław Pyffel, prezes Centrum Studiów Polska-Azja.

„Super Express”: - Niespodzianek nie było – Xi Jingping i Li Keqiang zgodnie z oczekiwaniami zostali odpowiednio prezydentem i premierem Chin. Czy ta zmiana na szczytach władz ma jakieś znaczenie dla kierunków polityki chińskiej czy to tylko personalna roszada?
Radosław Pyffel: - Myślę, że rewolucji w chińskiej polityce nie będzie. Nowi przywódcy będą starali się utrzymać polityczny status quo. Niemniej same Chiny się zmieniają i nie chodzi tu o personalia, ale o rozwój samego kraju i wzrost jego znaczenia na arenie międzynarodowej. Z tymi wyzwaniami nowe kierownictwo będzie musiało sobie poradzić.

Chiński prezydent i premier mają w ogóle moc kreowania polityki, czy o wszystkim i tak decyduje szersze gremium?
I tak, i nie. Politycy w Chinach mają większą władzę niż ci w krajach demokratycznych. Po pierwsze dlatego, że nie podlegają wyborom powszechnym, ale rekrutują się ze sprawdzonych działaczy partyjnych, którzy przeszli szlak bojowy na różnych szczeblach administracji. Każdy z nich sprawdził się zarządzając prowincjami. Xi Jingping był sekretarzem kompartii w Szanghaju, czyli najbogatszym regionie Chin, rządził w Fujian i Zhejiangu, czyli prowincjach wielkości krajów europejskich. Był tak jak Mitt Romney szefem komitetu organizacyjnego Igrzysk w Pekinie. Po drugie, przywódcy ci mają też realną władzę polityczną i ich decyzje przekładają się bezpośrednio na działanie państwa.

Jest jednak ale?
Oczywiście, w Chinach rządzi kolektyw. Zarówno prezydent jak i premier są pierwsi wśród równych, czyli wśród dziewięciu, a wkrótce zapewne siedmiu członków Komitetu Stałego Biura Politycznego KC KPCh. Właśnie to ciało podejmuje najważniejsze decyzje na zasadzie konsensusu wśród jego członków.

Wspomniał pan o rządach kontynuacji. Na czym będzie to polegać?
Chińskie przywództwo będzie szło w kierunku stabilnego rozwoju Chin i ich otoczenia.

Rozwoju w kierunku mocarstwowości?
Jeśli rozwój Chin będzie postępował, rola tego kraju na arenie międzynarodowej będzie na pewno rosła i kto wie, czy pewnego dnia nie zastąpią w roli supermocarstwa USA. To jednak dalsza perspektywa, której nie należy się spodziewać w ciągu najbliższej dekady, w ciągu której nowo wybrane kierownictwo będzie sprawować władzę. To zapewne dopiero następna generacja chińskich przywódców stanie przed realną szansą zbudowania imperium. Wszystko jednak zależy od tego, jak to pokolenie spisze się na swoim odcinku sztafety. I od tego, co zrobi Ameryka, a w dalszej kolejności Rosja, Japonia, Indie i inni sąsiedzi zaniepokojeni wzrostem Chin.

Obecna zmiana zacznie od prób podporządkowania sobie „bliskiej zagranicy”?
Chiny nie prowadzą klasycznie mocarstwowej polityki za pomocą podporządkowywania sobie kogokolwiek politycznie. Chodzi bardziej o budowanie sfery oddziaływania jako bogatego i prężnie rozwijającego się kraju. W ten naturalny sposób staną się liderem regionu. Zanim to się jednak stanie, przywódcy muszą przede wszystkim zmodernizować Chiny. Na razie są gdzieś w połowie drogi i doskonale zdają sobie z tego sprawę. Tak samo jak z tego, że jeśli ten proces zakończy się sukcesem, bez wysiłku staną się najpierw mocarstwem lokalnym, a potem światowym.

Gdzie w tym wszystkim znajduje się Polska? Jesteśmy w orbicie zainteresowań Kraju Środka?
Polska jest częścią większego planu Chińczyków. Ci wybrali sobie nasz kraj na strategicznego partnera w Europie Środkowo-Wschodniej i choć chwilowo ten proces rozwoju wzajemnych stosunków zamarł z powodu zmian na szczytach władz w Chinach, to kiedy sytuacja w Pekinie nieco okrzepnie, wrócą do tego pomysłu. Pytanie tylko, co zamierza zrobić z tym Polska.