Całe zdarzenie miało miejsce w sobotni wieczór, 7 grudnia na ulicy Widok w samym centrum Warszawy. Wiadomo, że ratownicy pomogli potrzebującemu i zaprowadzili go do karetki. Wszystko przebiegało normlanie, jednak nagle doszło do zaskakującej sytuacji! W mediach społecznościowych Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego „Meditrans” w Warszawie opisała cała zdarzenie.
Mężczyzna w rozmowie przyznał, że spożywał wcześniej sporo alkoholu, dlatego przewrócił się i stąd doszło do urazów. Był spokojny i współpracował. Bez problemów przekazał dowód osobisty. Gdy jeden z ratowników chciał podłączyć mężczyznę do urządzenia, by zmierzyć mu parametry, w tym ciśnienie i saturację, a w tym samym czasie drugi zapytał go, gdzie mieszka, pacjent nagle zerwał się z noszy i zaczął być agresywny. Zaczął ubliżać ratownikom medycznym, a następnie kopał ich i okładał pięściami - napisano.
Warszawskie pogotowie złożyło doniesienie do prokuratury na funkcjonariusza Służby Ochrony Państwa w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej ratowników. Ponieważ doszło do rażące naruszenia prawa, od kilku lat ratownicy medyczni, którzy wykonują czynności służbowej, czyli ratują życie ludzi przez polskie prawo są traktowani jak funkcjonariusze publiczni, w związku z tym zawiadomienie zostało złożone.
Co dalej z pułkownikiem SOP?
48-latek miał ponad 2 promile alkoholu we krwi. Grożą mu 3 lata więzienia. Agresor okazał się funkcjonariuszem Służby Ochrony Państwa. Głos w sprawie zabrał wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk: - Jeśli wina się potwierdzi, będą wyciągnięte konsekwencje - oznajmił pytany o sprawę na antenie Polskiego Radia.