Wreszcie jest na wolności! Bartłomiej Misiewicz po spędzeniu pięciu miesięcy w areszcie w Tarnowie w końcu wyszedł zza krat i zaszył się najpewniej w domu, gdzie będzie mógł odpocząć i nadrobić różne zaległości, również te towarzyskie. A wsparcie od najbliższych już ma. Przyjaciółka Misiewicza, Ewa Piątkowska cieszy się, że Misiek wreszcie opuścił areszt. To z nim spędziła bowiem romantyczną mikołajkową kolację w grudniu 2018 roku. Wychodzi na to, że Misiewicz aż pół roku nie widział się ze słynną „Tygrysicą”. Ale teraz będą mogli nadrobić stracony czas i się sobą nacieszyć. - Bardzo się cieszę, że Bartek wyszedł z aresztu. Areszt nikomu nie służył. Cieszę się, że Bartek będzie mógł pobyć z rodziną i w normalnych warunkach poczekać na sprawę - mówi nam Ewa „Tygrysica” Piątkowska.
Tymczasem Misiewicz już podziękował za „wszystkie wyrazy wsparcia i modlitwy”. „Jestem pewny, że udowodnię swoją niewinność przed Sądem. Tymczasem... carpe diem! (chwytaj dzień – red.). Ps. Nazywam się Misiewicz, Bartłomiej Misiewicz. A nie Bartłomiej M… - napisał na Twitterze po wyjściu z aresztu były rzecznik MON. Przypomnijmy, że prokuratura zarzuca mu przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej.