Jak twierdzi tygodnik, dziennikarze dotarli do umów, jakie Tomasz Lis (49 l.) podpisywał z TVP. Wynika z nich, że emitowany w poniedziałki program kosztuje krocie. Tylko z tytułu emisji jednego trwającego około 50 minut odcinka do firmy dziennikarza ma płynąć ponad 70 tys. zł. W sezonie obejmującym 37 odcinków daje to więc prawie 2,6 mln zł. Ale na tym się nie kończy. Kolejne 2,9 mln zł kosztów ponosić ma sama TVP, która udostępnia swój sprzęt i świadczy usługi dodatkowe przy programie. Lis ma bowiem podpisany w porównaniu z innymi produkcjami gwiazdorski kontrakt. W 21 punktach precyzuje on zobowiązania TVP. Telewizja ma mu udostępnić m.in. siedem kamer i siedmiu operatorów, nielimitowany i bezpłatny dostęp do archiwów czy przygotowanie i emisję zwiastunów programu w najlepszym czasie antenowym.
Zapytaliśmy biuro prasowe TVP, jak w porównaniu z innymi programami kształtują się koszty programu i jakie plany co do jego emisji w przyszłości ma TVP. - Nasze biuro prawne analizuje treść artykułu opublikowanego "W Sieci". Reszty sprawy nie komentujemy - brzmiała odpowiedź Centrum Informacji TVP.
Wyciek informacji o wartości kontraktu to niejedyny problem Tomasza Lisa. Jeszcze przed wyborami jego polityczne komentarze nie spodobały się politykom PiS. - Lis słabo wyczuwa sytuację polityczną, często gruntownie myli się w analizowaniu nastrojów politycznych. To jest dyskwalifikujące. Lepiej byłoby, żeby bardziej kompetentni dziennikarze zajmujący się polityką prowadzili takie programy - tłumaczył w rozmowie z "Super Expressem" Jarosław Sellin (52 l.).
Zobacz: WSieci o zarobkach Tomasza Lisa w TVP: Szarpie tę firmę jak Reksio szynkę