Tomasz Nałęcz

i

Autor: Forum

Prof. Tomasz Nałęcz: Miller udaje, że nie rozumie religii

2013-06-03 4:00

Prof. Nałęcz: - Kwaśniewski też nie był patronem parady równości

"Super Express": - Prezydent Bronisław Komorowski nie chciał ramię w ramię z Leszkiem Millerem upomnieć kardynała Dziwisza za słowa o wyższości prawa boskiego nad stanowionym.

Prof. Tomasz Nałęcz: - Trudno oczekiwać od prezydenta, by angażował się w spór, w którym jeden z polityków chce odebrać hierarsze Kościoła prawo do głoszenia jego poglądów. Przecież lider SLD udaje, że nie rozumie funkcjonowania w życiu publicznym religii i Kościoła.

- Może ma takie poglądy?

- Zbyt wysoko oceniam kwalifikacje intelektualne Leszka Millera, by w tym zachowaniu nie widzieć zabiegu socjotechnicznego. Dla każdego, kto zna świat wartości religijnych, jest oczywiste, że człowiek wierzący będzie wyżej stawiał prawo naturalne, czyli boskie, niż ludzkie. Nie ma tu jednak znaku równości między podporządkowaniem prawa ludzkiego temu boskiemu. Przytaczając Chrystusa: co boskie Bogu, co cesarskie cesarzowi. Sam Miller jako premier i minister potrafił układać sobie stosunki z Kościołem bardzo skutecznie. Nieraz wręcz "jechał po bandzie".

- Leszek Miller podkreśla, że chodziło o referendum w sprawie wejścia do Unii Europejskiej. I że w tej sprawie dogadałby się z każdym.

- Bez przesady. Gdy dawał bądź obiecywał księdzu Henrykowi Jankowskiemu koncesję na wydobywanie bursztynu, to nie chodziło o wejście do Unii. O UE mogło chodzić w rozmowach z episkopatem. Miller jest wytrawnym politykiem i widocznie uznał wtedy, że taki dewocyjny krok mu się opłaca. Dziś doszedł zaś do wniosku, że opłaci mu się udawać, że nie rozumie religii.

- Pan zna ludzi lewicy i ten elektorat. To się opłaci?

- Stosunek do Boga jest kłopotem nie tylko polskiej lewicy od pokoleń. Działacze wadzili się z Bogiem i hierarchią Kościoła, ale to nie znajdowało zrozumienia wśród zwolenników lewicy. To byli głównie prości, biedni ludzie, którzy ostatniej pociechy szukali często w Bogu. I politycy, zabiegając o poparcie robotników, maskowali swoje antyreligijne poglądy. I to jest dylemat dla współczesnego SLD. Jeżeli myślą o poparciu powyżej 20 procent, to wielu wyborców oczekuje radykalnych rozwiązań socjalnych, ale są to ludzie głęboko wierzący.

- Prezydent Komorowski nie tylko nie skrytykował kardynała Dziwisza. Wczoraj przyjął w Belwederze procesję z relikwiami św. Andrzeja Boboli. Niemal lewicy w twarz. I powiedział: "Chcemy okazać naszą wdzięczność Opatrzności Bożej, wierząc, że jest to istotny element sprzyjający utrzymaniu polskich marzeń i nadziei".

- To zachowanie prezydenta wiąże się z ciągłością władzy państwowej. Nawiązuje do zachowania Ignacego Mościckiego z 1938 roku. Prezydent jest też katolikiem i tak jak miliony jego współwyznawców wiąże dobrą odmianę losu z Opatrznością.

- Prezydent nie chce jednak wiązać swojego losu z tzw. paradą równości, czyli paradą gejów i lesbijek. Omówił patronatu...

-Te parady odbywają się od kilkunastu lat. Prezydenci RP nigdy takim patronatem tej parady nie obejmowali. Nie robił tego też prezydent Kwaśniewski. Nie ma takiej tradycji.

- Prezydent Komorowski objął jednak patronatem paradę z czekoladowym ptakiem.

- To była pierwsza taka demonstracja. I jest też taka zasada, że w przypadku patronatu głowy państwa dba się o wyłączność. Paradę równości objęła zaś patronatem pani minister Kozłowska-Rajewicz.

- Sprytne, sprytne...

- Nie sprytne, ale prawdziwe. Prezydent wielokrotnie wypowiadał się zresztą w obronie praw obywatelskich gejów i lesbijek. Tego wsparcia na honorowy patronat dla parady jednak nie zamienia. Także dlatego, żeby nie podsycać emocji wokół tego wydarzenia. Ja nie ukrywam, że moje osobiste poglądy idą dalej niż prezydenta. I deklaruję, że w dniu parady "jestem gejem" i najmniejszy grymas z tego powodu ze strony prezydenta mnie nie spotkał.

Prof. Tomasz Nałęcz

Historyk, minister w Kancelarii Prezydenta RP