"Super Express": - Publicznie ogłosił pan, że nie planuje popełnienia samobójstwa. Przypuszczam, że należy pan zatem do tych, którym trudno uwierzyć w oficjalną wersję śmierci generała Petelickiego.
Prof. Romuald Szeremietiew: - Znając generała Petelickiego, trudno sobie wyobrazić, by mógł targnąć się na życie. Dlatego tak wielu wydaje się to mało prawdopodobne. Chyba że zaszły jakieś okoliczności dosłownie w ostatniej chwili. Z wcześniejszych rozmów z nim nie wynikało, by coś mogło go aż tak trapić.
- Jakiej skali okoliczności zmusiłyby kogoś takiego do samobójstwa?
- Zupełnie niewyobrażalne. Przecież generał miałby świadomość, że zostawia osamotnioną żonę i dzieci. Był bardzo dumny ze swojego synka. Trudno też uwierzyć, że odszedłby ot tak, bez słowa, schodząc do garażu. Załóżmy nawet, że generał znalazł się w jakiejś sytuacji niehonorowej. Samobójstwo w takim wypadku bywa wyjściem, ale też zostawia się jakiś sygnał, wyjaśnienie. Tu nie było niczego.
- Prokuratura ogłosiła już, że było to samobójstwo.
- Tak, ale z drugiej strony krążą informacje, że w głowie generała znaleziono kilka kul. Ktoś tłumaczył, że stało się tak ze względu na zacięcie się pistoletu przy strzale. Niejasności wokół tej śmierci budzą naturalne podejrzenia.
- Mówił pan, że dotarły do pana informacje, że może być zagrożone także pańskie życie.
- Już jakiś czas temu otrzymałem taką informację. Oczywiście nie mogę odkryć jej źródła, opisałem jednak całe zdarzenie i zdeponowałem to u kogoś, do kogo mam pełne zaufanie. Ma to ogłosić, gdyby któregoś dnia usłyszał o mojej tajemniczej śmierci bądź "próbie samobójczej". Nie wpadam w panikę, ale warto się zabezpieczyć.
- Niektórzy twierdzą, że media popadły w histerię, nie potrafiąc przyjąć do wiadomości, że tacy ludzie jak generał Petelicki też mogą popełnić samobójstwo.
- To niekoniecznie przesada. Takich zagadkowych śmierci trochę jednak było. Był taki aforyzm: "Wydawało mu się, że ma manię prześladowczą; wydawało mu się, że ktoś za nim chodzi; a to był tylko oficer tajnej policji". Jestem jak najdalszy od nadużywania spiskowej teorii dziejów. Wiem jednak, że w realnym świecie spiski się zdarzają. Czym było wydarzenie pod hasłem "przychodzi Rywin do Michnika"? Zawsze są jakieś interesy, ustalenia, których nie chce się ujawniać. Są interesy wielkiego biznesu, są interesy wielkich mocarstw. W Austrii do dziś zadaje się pytania, czy Heider naprawdę zginął w wypadku. W Polsce - czy Lepper naprawdę się powiesił.
- Wśród osób, które przyjęły wersję o samobójstwie generała, pojawiają się dwa głosy. Jeden mówiący o chorobie Alzheimera. Drugi o zaszczuciu gen. Petelickiego przez polityków, którym nadepnął na odcisk, a którzy utrudniali mu funkcjonowanie w świecie biznesu.
- Byłem w sytuacji ciężkich niesłusznych zarzutów. Jeden z poczytnych tygodników pisał, że "Szeremietiew, mając odrobinę honoru, palnąłby sobie w łeb". I w takiej sytuacji może się pojawić w człowieku pokusa, by z tymi wszystkimi problemami jakoś skończyć. Przeszedłem to jednak. I jak znałem gen. Petelickiego, on tym bardziej miałby siłę wytrzymać.
- Gen. Petelicki często walczył ze strukturą, którą opisywał jako "beton w armii". Później walczył też z politykami Platformy, których początkowo wspierał, a którzy zawiedli go, układając się z tym "betonem".
- Szeregi jego przeciwników były dość znaczne. Mogli mu utrudniać funkcjonowanie. Petelicki był "państwowcem". Dawał kredyt otwarcia każdej nowej władzy, przyjmując ją z nadzieją. Te ekipy go zawodziły i wtedy otwarcie je krytykował. Platforma i minister obrony Klich byli dla niego olbrzymim zawodem. Zwłaszcza w sprawie Smoleńska.
- Dlaczego zwłaszcza w tej sprawie?
- Smoleńsk był dla niego traumą. Był współautorem krytycznego dla władz raportu. Gen. Petelicki uważał się za oficera polskiego, ale także oficera NATO. Pamiętam jego zdumienie tym, że nasz rząd nie sięgnął po najsilniejsze narzędzie w tej sprawie, jakim było członkostwo w NATO. Mówił: "Śmierć prezydenta i generalicji państwa NATO, w wojskowym samolocie państwa NATO, a rząd nie występuje jako członek Sojuszu, nie sięga po to?".
- Część publicystów wiąże śmierć generała ze sprawą smoleńską. Jak pan na to patrzy?
- To oczywiście byłyby daleko idące spekulacje, będące wręcz oskarżeniem konkretnych ludzi. Musi jednak zastanawiać pewien ciąg zbiegów okoliczności wokół rządu bądź sprawy smoleńskiej. Niespodziewane samobójstwo generała. Nagle jakiś ekspert od lotnictwa wiesza się na wczasach w egzotycznym kraju. Do tego wysoki urzędnik z Kancelarii Premiera wiesza się we własnym mieszkaniu. Trochę tego za dużo i daje ponury obraz rzeczywistości. I władze to odpuszczają bądź bagatelizują.
Prof. Romuald Szeremietiew
Były minister obrony narodowej