- „Super Express”: - Według kilku niezależnych źródeł w lotnictwie wojskowym brakuje około 30 proc. pilotów samolotów F-16, którzy w ostatnich dwóch latach opuścili służbę. Szykują się odejścia kolejnych specjalistów. Co ciekawe, wojsko: „nie prowadzi statystyk zwolnień ze służby wojskowej z podziałem na poszczególne specjalności wojskowe”...
- prof. Stanisław Koziej: - Piloci F-16 to elita polskiego lotnictwa i całych sił zbrojnych. To nie są ludzie przypadkowi. To są fachowcy, którzy przeszli szereg szkoleń i ćwiczeń poza granicami Polski. Niezależnie od naturalnych, nieraz życiowych przyczyn odejścia ze służby, tak jak w innych specjalnościach wojskowych, dochodzi w tym przypadku bardziej niż gdzie indziej niezgoda na złe praktyki w armii.
- Podniósł pan kwestie „złych praktyk”. Co konkretnie ma pan na myśli?
- Mam na myśli pojawiająca się bezsilność i frustrację, która jest skutkiem tego co piloci widzą, a co jest niezgodne z profesjonalizmem wojskowym i zdrowym rozsądkiem. W wojsku jest wiele negatywnych zjawisk, w tym błędna polityka kadrowa. Z pewnością z pozycji czynnego oficera będącego wewnątrz widać więcej. Pozostawienie problemu bez rozwiązania także nie pomaga sprawie.
- Dostrzega pan jakąś różnicę pomiędzy byłym szefem MON Antonim Macierewiczem a obecnym ministrem Mariuszem Błaszczakiem? Spekulowano swego czasu, że za okresu, gdy MON był pod przywództwem Macierewicza doszło do zrujnowania rzeczonej instytucji. Złośliwi twierdzili, że Macierewicz wszedł do MON zrobił bałagan i wyszedł zostawiając swojemu następcy duży problem. Jak pan na to patrzy?
- Jaki jest koń każdy widzi. Nie trzeba być wybitnym specjalistą od wojska, aby zabrać głos w tej sprawie. Spędziłem ponad 40 lat w służbie w mundurze, a ponad 10 lat w centrali MON na stanowiskach dyrektora departamentu, wiceministra oraz doradcy ministra. Mam więc skalę porównawczą. Takiego ministra jak Antoni Macierewicz WP po 1989 roku nie miało. Zrobiono ogromne czystki kadrowe, ponieważ wyrzucono najlepszych, najbardziej doświadczonych oficerów, a zamiast tego zaoferowano kierowanie armią przez „Misiewiczów”. Upartyjniono i ideologizowano w tamtym okresie całe wojsko. Mam tu na myśli apele smoleńskie. Takiej kompromitacji za granicą jak wtedy, nie było nigdy. Słynne mistrale za dolara. Błaszczak także jest temu winny.
- Zestawmy jednak ze sobą Antoniego Macierewicza i Mariusza Błaszczaka. Proszę pokusić się o rzetelną analizę porównawczą obu.
- Najkrócej porównałbym ich tak: Antoni Macierewicz był jak niesterowalny granat, wystrzelony przez Szwedów i turlający się z zapalonym lontem w przypadkowych kierunkach na dziedzińcu Jasnej Góry. Natomiast Mariusz Błaszczak jest już z innej epoki. To osoba, która jest dobrze sterowana, zaprogramowana partyjnie z przewidywalnym pociskiem rakietowym mierzącym w widoczne z góry cele.
- We wrześniu minister Błaszczak zapowiedział powołanie nowej dywizji Wojska Polskiego. Niektórzy twierdzą, że to kamień milowy na drodze do budowy odpowiedniego potencjału obronnego wojsk operacyjnych. Faktycznie?
- Jestem sceptykiem.
- Dlaczego?
- Powodów jest kilka m.in. decyzja ministra jest wyrazem podejścia ilościowego do wojska, a w warunkach współczesnych potrzebne jest podejście jakościowe. Armia musi być przede wszystkim nowoczesna, nowocześnie uzbrojona i szkolona. Pod tym względem WP musi jeszcze doganiać nie tylko potencjalnych przeciwników, ale i sojuszników, by nie być najsłabszym ogniwem we wspólnej walce. Bo słabszego głównie wróg bije. Sam minister mówił, że cztery dywizje to za mało. W tym zakresie ma rację. Warto przy tej okazji wspomnieć o budżecie Czy nas na to wszystko stać? Wątpliwe.
- Decyzja o powstaniu stałej bazy wojsk amerykańskich w Polsce może zapaść do 2020 roku. Chce tego Donald Trump. Sama inicjatywę popierają amerykańscy kongresmeni z obu stron. Potrzebujemy tej bazy?
- Stałe stacjonowanie wojsk amerykańskich w Polsce jest w naszym interesie strategicznym. To ważne dodatkowe ubezpieczenie przed naruszaniem naszego terytorium, ponieważ musiałoby to oznaczać atak na żołnierzy, funkcjonariuszy cywilnych i ich rodziny największego dziś mocarstwa światowego. To zbyt duże ryzyko nawet dla takiego mocarstwa atomowego, jak Rosja. Ponadto, wojska amerykańskie mogą być w razie potrzeby szybciej uruchomione decyzją władz USA, niż zgrupowania NATO wspólną decyzją wymagającą konsensusu 29 sojuszników. Bazy amerykańskie byłyby więc pożyteczne dla nas. Ale sposób zabiegania o nie przez obóz rządzący jest infantylny.
- Nadchodzi supersokół. Popularne śmigłowce mają przejść modernizację. Wróży im pan świetlana przyszłość? Armia dysponuje obecnie około 70 takimi maszynami.
- Śmigłowce mogły stać się jedną z polskich specjalności, jeśli idzie o przemysł zbrojeniowy. Niestety przegapiliśmy i zmarnowaliśmy tę szansę w latach 90. Dziś SOKOŁY są już sprzętem dawnej generacji. Ale oczywiście ich modernizacja ma sens, chociaż w ograniczonym stopniu. Mogą służyć jako śmigłowce ogólnego wsparcia wojsk lądowych, w tym desantowo-szturmowych. Do najbardziej wymagających zadań potrzebne są jednak śmigłowce najnowszych generacji.
- Często słychać opinie, że żołnierze po misjach np., w Afganistanie są zdani sami na siebie. W Ameryce występuje duży problem bezdomności wśród oficerów, którzy wskutek traumy jakiej zaznali podczas konfliktu zbrojnego nie radzą sobie w normalnych warunkach i lądują na ulicy. Jak kwestia pomocy weteranom wojennym wygląda w Polsce?
- To problem ogólnoświatowy. U nas też coraz ważniejszy. W ostatnich latach sporo w tej sprawie zrobiono. Np. w Wojskowym Instytucie Medycznym przy Szaserów powstała specjalna Klinika Psychiatrii, Stresu Bojowego I Psychotraumatologii. Jest Centrum Weterana. Wprowadzane są stopniowo coraz lepsze rozwiązania prawne pomocy dla weteranów. Pojawiają się aktywności organizacji pozarządowych. Sami weterani się organizują, np. Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. Ostatnio bardzo ciekawe inicjatywy podejmuje np. założona przez gen. M. Różańskiego fundacja STRATPOINTS. Ale niewątpliwie weterani, w tym zwłaszcza ranni i poszkodowani, wymagają wciąż doskonalonej opieki prawnej, zdrowotnej, finansowej i organizacyjnej, zwłaszcza ze strony państwa, w tym w szczególności MON.