Prof. Ireneusz Krzemiński

i

Autor: Wojciech Traczyk

Prof. Ireneusz Krzemiński: Jest się czego obawiać

2013-01-02 3:00

Czego możemy się spodziewać po 2013 roku? - opinie naukowców

"Super Express": - Czego pan się spodziewa po 2013 roku?

Prof. Ireneusz Krzemiński: - Jest się czego obawiać. Przede wszystkim tego, że kryzys nas jednak dotknie. Ten lęk polityków i części ekonomistów przeniósł się zresztą już do ludu i do przedsiębiorców.

- Premier Donald Tusk stwierdził, że z kryzysem nie będzie tak źle. Urzędowy optymizm?

- Nie wykluczam, że w jakiejś mierze tak. Ale to dobrze. Wiara władzy w to, że sobie poradzi, jest dobrą wiadomością dla obywateli. A skoro premier uważa, że w drugiej połowie roku będzie lepiej, to widocznie tak sądzi po rozmowach z ekonomistami. On zresztą rządzi niejako w duecie z ministrem Rostowskim. Minister robi zaś dziś wszystko, aby mieć pieniądze na wypadek kryzysu.

- Premier Tusk zapowiedział też, że nie wyklucza zmian na półmetku kadencji. Zmian personalnych.

- Nie wiem nic na temat jego dalekosiężnych planów. Wiem też, że są ministrowie, których media chętnie odwołują... Nie wykluczam jednak, że oprócz zmian personalnych premier może myśleć o innych poważnych posunięciach.

- Jakich?

- Takich, jakim było np. podniesienie wieku emerytalnego. Na posiedzeniach Rady Gospodarczej rozważaliśmy zmiany w sposobie zarządzania spółkami Skarbu Państwa i usprawnienie administracji. Aż się o to prosi po wpadkach przy budowie dróg i autostrad… Mamy też problem służby zdrowia. Wiem jednak, że media czyhają na dymisje ministrów. I to też jest moje rozczarowanie polskim dziennikarstwem. Media potrafią rozdmuchiwać nonsens o zamachu, ale nie drążą i nie tworzą rzeczywistych diagnoz na temat pracy konkretnych ministrów.

- Powiedziałbym że drążą, a wtedy przedstawiciele rządu się obrażają. Co więcej, media są wobec rządu premiera Tuska bardziej wyrozumiałe niż wobec kilku jego poprzedników...

- Rozumiem, że broni pan mediów, ale generalnie podtrzymuję swój zarzut. Przez lata uważałem, że właśnie dzięki mediom trwa społeczeństwo obywatelskie. Teraz sprzyjają populistom i awanturnikom. Wiele rzeczy podawanych jest jako news, nad którym trzeba się zastanowić, a nie jako głupstwo. W połączeniu z kryzysem może to doprowadzić do zagrożeń społecznych.

- Takich jak?

- Choćby ten wybuch nacjonalistycznego radykalizmu... Moi koledzy naukowcy na Zachodzie komentowali to ze zdziwieniem. Nie mieliśmy poważnego kryzysu, a nagle mamy wzrost nacjonalistycznych radykalizmów. W sytuacji kryzysu to może wzrosnąć. Otoczenie społeczne i zła sytuacja, brak perspektyw polepszenia życia będzie temu sprzyjać. Tym bardziej że nasza kultura polityczna jest jednak bardzo agresywna. I to pomimo pozytywnych doświadczeń ubiegłego roku, gdy przy EURO 2012 pokazaliśmy rzeczywistą, a nie tylko deklarowaną gościnność i otwartość Polaków.

- Polskim nacjonalizmem straszy się od ponad 20 lat. I nigdy nie był realną siłą.

- Problem w tym, że PiS w tej chwili reprezentuje ideologię nacjonalistyczno-katolicką, wrogą ideom liberalnym i łatwo godzącą się na ograniczenia praw człowieka i obywatela w demokracji. Do tego katastrofa smoleńska... O ile może być przedmiotem jakichś politycznych interpretacji, to nie powinna produkować nonsensu o zamachu! To, że niemal 30 proc. Polaków wierzy, że nie była to katastrofa, jest dowodem kompletnego ideologicznego ogłupienia. Nic dziwnego, skoro wszyscy mówią nie o głupstwie, ale o "micie" smoleńskim. W tym tkwi bomba, która tyka i może wybuchnąć. Dla socjologa jest to fascynujące, ale dla społeczeństwa groźne.

- Mówi pan o winie mediów. Ja widzę, że wiarę w zamach podlewa zachowanie władz. Ich nieporadność, sprzeczne wypowiedzi na temat tego, czy wykryto, czy nie wykryto TNT na szczątkach z wraku.

- Zgoda, nieudolność rządu i instytucji państwowych w tej sprawie jest uderzająca. Ale sądzę, że wzięło się to z przekonania premiera, iż coś tak absurdalnego nie może stać się podstawą oskarżycielskiego i ideologicznie skłamanego obrazu świata. Też jestem zaskoczony, że polskie społeczeństwo, które uważam za dość rozsądne, może tak bardzo ulec ideologicznemu kłamstwu.

Prof. Ireneusz Krzemiński

Socjolog, Rada Gospodarcza przy Premierze, UW

Nasi Partnerzy polecają