"Super Express": - Milionowe wydatki z kart służbowych, gorszące premie dla członków rządu, nepotyzm i kumoterstwo podniesione do rangi cnoty - to obraz rządów PiS. Zawsze wydawało się, że czego jak czego, ale rozpasania i arogancji Polacy nie tolerują. A jednak - partia Jarosława Kaczyńskiego wydaje się na to wszystko odporna. Jak długo jeszcze?
Prof. Henryk Domański: - Bardzo trudno to przewidzieć. Pamiętajmy, że podobne historie przestają już trochę robić na ludziach wrażenie. Wspomniane przez pana rozpasanie władzy nie jest czymś przypisanym wyłącznie do PiS i tylko do polskiej polityki. To szerszy problem, który występuje w większości demokracji i jest jednym z czynników odpowiadających za jej kryzys. Ludzie wiedzą, że władza wiąże się z wykorzystywaniem jej do realizacji prywatnych celów, a nie tylko dla dobra ogółu. Poza tym rośnie też chyba świadomość, że polityk to zawód i jakoś się musi utrzymywać. Jasne, lepiej by było, gdyby zarobki otrzymywał w sposób sformalizowany, a nie wykorzystywał różne narzędzia, by polepszyć swój status życiowy, ale jakoś do tego już przywykamy.
- Ale chyba PiS nie jest przez to impregnowany na wszelkie skandale związane z degrengoladą swoich rządów?
- Oczywiście, że nie. Jednak ten czynnik związany z niegospodarnością władzy dociera do wyborców tuż przed wyborami albo w połączeniu z innymi niegodziwościami, których dopuszczają się rządzący. Jednym słowem, nigdy nie jest on iskrą, która wznieca pożar. Nigdy nie jest tym czynnikiem pierwotnym, który wpływa negatywnie na poparcie społeczne. Podobnie przecież było z Platformą, której pewne rzeczy też długo uchodziły na sucho.
- PO dość długo była teflonowa. Tak naprawdę dopiero druga kadencja, a nawet jej końcówka sprawiły, że podobne zarzuty zyskiwały na znaczeniu.
- Moim zdaniem PiS może bać się sytuacji, kiedy do tych nagród, wydatków z kart służbowych czy nepotyzmu dojdą inne błędy. Wtedy rzeczywiście może dojść do pewnej kumulacji i zarzuty o żerowaniu polityków na państwie będą uwiarygadniały inne zarzuty. W świadomości społecznej będzie taka zbitka: nie dość, że źle rządzą, to jeszcze są przez władzę zepsuci. To zepsucie będzie dodatkowym elementem szerszej całości, a nie pierwszoplanowym zarzutem. Ale jeśli już się pojawi w zestawieniu z innymi oskarżeniami pod adresem władzy, może okazać się gwoździem do trumny.
- Wiadomo, że każda władza się zużywa, ale czy zużycie tej pisowskiej nie będzie jeszcze bardziej niż w przypadku PO odwleczone w czasie? Nie jest bowiem tak, że wielu Polaków ma dla PiS większą tolerancję niż dla poprzedników? Może i zachłysnęli się władzą, grabią do siebie jak opętani, ale przynajmniej ludzie coś z tych rządów mają. Mam tu na myśli 500 plus.
- Tu wracamy do przyczyn wysokiego poparcia dla PiS. Wynika ono z kilku powodów. Po pierwsze, to partia uważana za tę, która jest blisko ludzi. O wiele bliżej niż była Platforma, której przedstawiciele - choćby Radosław Sikorski - zachowywali się wręcz jak arystokraci. Więcej - dali społeczeństwu odczuć swój elitaryzm. No i jest wreszcie 500 plus. PiS rzeczywiście jest pierwszą władzą, która zaczyna będące w jej posiadaniu środki dystrybuować i zależy jej na tym, aby osoby z dołów drabiny społecznej były odpowiednio wynagradzane. Wszystko to jest brane pod uwagę w ocenie PiS. Wyborcy po prostu dokonują bilansu kosztów i zysków. A zyski przemawiają na korzyść rządzącej partii mimo kosztów, wśród który jest także nadużywanie przez nią władzy.