"Super Express": - Politycy Platformy zapowiadają "legislacyjną rewolucję październikową". Wcześniej chcą powołać zespół do zbadania wet Lecha Kaczyńskiego.
Mikołaj Lizut: - To dość ekscentryczny pomysł. Do reformy państwa nie potrzeba żadnego specjalnego zespołu do przeglądu wet nieżyjącego już prezydenta. To jak strzelanie do komara z armaty. Tych wet nie było tak dużo i premier powinien je znać. W gruncie rzeczy mógłby je przejrzeć sam lub ze swoim sekretarzem. Chyba że za tym pomysłem premiera coś się kryje.
- Na przykład?
- Nie wiem, ale tym, co dziś powinno być dla nas największym powodem do zmartwień, jest niechęć rządu do reformy finansów publicznych. A takiej ustawy premier nie znajdzie w worku ustaw zawetowanych przez Lecha Kaczyńskiego. Najprostszą drogą do reformy finansów jest reforma KRUS. To, że w PO nie ma mocnego ciśnienia do reformowania państwa, pokazuje zapowiedź podwyż-ki VAT o 1 proc. Największym hamulcowym okazuje się dziś PSL. I widać, że premier i minister Rostowski boją się swego koalicjanta.
- Czy pytanie o reformy to pytanie o to, jak długo PO będzie potrzebowała koalicjanta?
- Niekoniecznie. Nigdy nie jest tak, że ma się wszystkie karty w ręku. Nigdy też nie ma dobrego terminu na niepopularne decyzje. Platforma, mając prezydenta i większość koalicyjną w parlamencie, stoi zaś przed olbrzymią szansą reformowania państwa.
Mikołaj Lizut
Dziennikarz, redaktor naczelny Radia Roxy FM, wieloletni publicysta "Gazety Wyborczej"