- Jak wygląda przepustowość w szpitalach jednoimiennych? Nie obawia się pan, że może zabraknąć miejsc?
- Jestem spokojny, miejsc na pewno nie zabraknie. Tym bardziej, że większość przechodzi tę chorobę w sposób zupełnie bezobjawowy, albo z drobnymi dolegliwościami nie wymagającymi hospitalizacji. Obecnie ta sytuacja jest na pewno stabilna i bezpieczna. Jednak dynamika rozwoju koronawirusa i różny sposób przechodzenia tej choroby może w przyszłości doprowadzić do tego, że będziemy musieli otwierać kolejne jednoimienne szpitale i nawet szukać pomocy zewnętrznej.
- A jak jest z dostępnością do testów? Wykonujecie wystarczającą ich liczbę?
- Teraz już tak. Wspomagamy się laboratoriami z całej Polski. Przyspieszenie badań nastąpiło przede wszystkim ze względu na górników i ich rodziny. Dlatego też objawiła się tak duża liczba chorych. Zdecydowałem też o zakupie urządzenia do naszej wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej, które w ciągu doby zwiększy trzykrotnie przebadaną liczbę próbek.
- Jak pan zareagował kiedy usłyszał o scenariuszu odcięcia Śląska od reszty Polski w celu wygaszenia ognisk epidemii?
- Okropna i bezsensowna bzdura. Sytuacja jest oczywiście skomplikowana, bo mówimy o kilkudziesięciu tysiącach miejsc pracy górników, które generują dużą liczbę potencjalnie zarażonych. Ale chciałbym powiedzieć jednoznacznie, że to co spotkało górników, ich rodziny i Ślązaków jest czymś karygodnym. Mówię tu o fali hejtu, która się wylała na tę grupę zawodową i na naszych mieszkańców. Nie możemy sobie pozwolić na taki język nienawiści, który pojawia się w komentarzach. Wyhamujmy trochę!
- Jak to wszystko wpłynie na branżę górniczą?
- Sytuacja jest na razie ustabilizowana. Pięć kopalń nie funkcjonuje, wydobycie w nich zostało wstrzymane na czas tego piku zarażeń. Mam nadzieję, że ta praca niedługo zostanie wznowiona, choć na całą gospodarkę nie ma to wielkiego wpływu. Może należało tę decyzję podjąć znacznie wcześniej unikając zarażenia tak wielkiej liczby ludzi.
- Mądry Polak po szkodzie…
- Trochę tak to wygląda. Ale miejmy świadomość, że po raz pierwszy mamy do czynienia z taką sytuacją. Walka z koronawirusem to walka z wiatrakami – niby coś robimy, chronimy jakąś część społeczeństwa, ale tak naprawdę to pomału powinniśmy się po prostu nauczyć żyć z koronawirusem. I to jest ta smuta.
Rozmawiała Kamila Biedrzycka
Prezydent Katowic Marcin Krupa: Hejt na Śląsk i i górników jest karygodny!
2020-05-15
19:26
Super Express: Mamy kilka ognisk zapalnych koronawirusa na Śląsku – jak trudna jest sytuacja? Marcin Krupa: Dość trudna. Górny Śląsk to swoisty konglomerat różnych ośrodków miejskich wzajemnie ze sobą sąsiadujących, w których sytuacja jest bardzo różna. U nas w Katowicach jest w miarę stabilnie, bo mamy ponad 200 zarażonych, z czego hospitalizowanych jest około 10 proc. i niestety 5 zgonów. W całym województwie jest tego niestety znacznie więcej – prawie 1,5 tys. chorych górników. Zakłady górnicze i zakłady pracy są epicentrum rozwoju zakażeń.