Ale kiedy w sobotę obejrzałem konferencję Jarosława Kaczyńskiego, kiedy usłyszałem, że śledczy powinni wyjaśnić rolę Bronisława Komorowskiego w katastrofie smoleńskiej, widziałem w prezesie PiS bardziej dziwaka niż polityka.
Obawiam się, że niedługo większość Polaków będzie na niego patrzeć tak jak na okrzykniętego talibem Antoniego Macierewicza, mianowicie z przestrachem i odrobiną pobłażania. Wydaje się, że Donald Tusk i inni czołowi politycy Platformy Obywatelskiej w sobotę znowu otwierali szampana.
Lepszy prezent od Jarosława Kaczyńskiego trudno sobie wyobrazić, szczególnie w chwili, kiedy podnosi się podatki.
Działacze PiS będą musieli niedługo wybierać między lojalnością wobec przywódcy, który powoli traci kontakt z rzeczywistością, a politycznym pragmatyzmem. W przeciwnym razie ich elektorat będzie mógł się pomieścić między barierkami otaczającymi krzyż na Krakowskim Przedmieściu.