Andrzej Morozowski: Premier wystawiony do wiatru

2011-01-14 3:55

Czy polskie władze - prezydent i premier - powinny zabrać głos zaraz po opublikowaniu raportu przez MAK?

"Super Express": - W środę wielu Polaków czekało na reakcję najwyższych władz naszego państwa na raport MAK. Czekało na próżno...

Andrzej Morozowski: - Jestem tym zaskoczony. I premiera Rosjanie chyba również zaskoczyli. Strona rządowa znała treść raportu, ustosunkowała się do niego w połowie grudnia i wysłała stronie rosyjskiej swe uwagi. Dlatego ostateczny raport MAK mógł zszokować nas, ale nie rząd. Premier mógł sądzić, że coś utargował z Rosjanami i coś innego znajdzie się w ostatecznej wersji raportu. Okazało się jednak, że został wystawiony do wiatru. Tak tłumaczę jego milczenie.

Przeczytaj koniecznie: Premier o raporcie MAK: Raport niekompletny. Będzie Polska odpowiedź – zgodnie z Konwencją Chicagowska

- Dlaczego szybka reakcja była tak potrzebna?

- W świat poszła informacja, że katastrofa odbyła się pod naciskiem i w towarzystwie pijanego szefa polskich wojsk lotniczych. Gdyby premier lub prezydent oburzyli się, agencje zagraniczne musiałyby to odnotować przynajmniej jednym zdaniem. Mogli np. powiedzieć, że elementy raportu są nieprawdziwe lub nieudowodnione, że nie negujemy większości przyczyn, ale błędy strony rosyjskiej też przyczyniły się do katastrofy. Gdy mówią to fachowcy:Edmund Klich czy Jerzy Miller, słucha ich tylko pewna grupa ludzi. Najgorszy jest brak jakiejkolwiek reakcji. Skończyło się na tym, że MAK udało się przekazać swoją, i to najmocniejszą z możliwych, wersję wydarzeń.

- Czy to oznacza pierwszą poważną skazę na perfekcyjnej machinie PR-owskiej rządu?

- Ta machina się zacięła. Teraz bryluje opozycja. Po raz pierwszy od długiego czasu złapała ton, którego ludzie chcą słuchać. Ale z drugiej strony, gdy premier mówi, że nie ma z kim przegrać, to z czasem narasta w nim przekonanie, że może właściwie wszystko, bo i tak opinia publiczna mu wybaczy.

Andrzej Morozowski

Dziennikarz TVN